Kibice KKS-u Kalisz mieli jeszcze w głowach zeszłoroczną rywalizację w Fortuna Pucharze Polski i dojście do półfinału rozgrywek. Marzenia o powtórzeniu tego rezultatu nie trwały jednak zbyt długo. Kaliski Klub Sportowy już w pierwszej rundzie odpadł z rywalizacji przegrywając z ŁKS-em Łódź 2:3. Oba zespoły jak równy z równym do końca walczyły o zwycięstwo.
To był kolejny piękny wieczór w Kaliszu. Tamtejszy KKS – do czego zdążył przyzwyczaić – znów przejął kontrolę w pucharowym meczu przeciwko ekstraklasowej drużynie. Tym razem mierzył się z ŁKS-em Łódź i wyszedł na prowadzenie w 11. minucie za sprawą Mateusza Żebrowskiego. Początek niczym z pucharowych rozgrywek minionego sezonu. Później było już jednak zupełnie inaczej. Zamiast strzelić kolejnego gola, KKS stracił prowadzenie. W 39. minucie wyrównał Anton Fase, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy trafił Piotr Janczukowicz i zrobiło się 2:1 dla Łódzkiego Klubu Sportowego.
Po zmianie stron trener Paweł Ozga od razu oddelegował na boisko trzech nowych graczy: Filipa Szewczyka (za Macieja Białczyka), Kamila Koczego (za Wiktora Smolińskiego) i Jakuba Głaza (za Mateusza Żebrowskiego). Plan przyniósł efekty, bo cała trójka spisała się bardzo dobrze kreując grę, stwarzając sytuacje i oddając strzały. Problem w tym, że to ŁKS był skuteczniejszy. A dokładnie Stipe Jurić. Bośniak podwyższył na 3:1 w 65. minucie.
Emocji nie brakowało do końca. Ostatnie 10 minut, to było szaleńcze natarcie KKS-u, który próbował wszystkiego, aby zmniejszyć stratę i nawiązać jeszcze walkę. Nestor Gordillo popisał się pięknym uderzeniem będąc sam na sam z bramkarzem i brakowało już tylko jednego trafienia, aby wyrównać. Gospodarze stworzyli sobie jeszcze niespełna 10 sytuacji w tym kilka stuprocentowych. Piłka jednak jak zaczarowana nie chciała wpaść do siatki.
Nie pomógł też doliczony czas gry. Dodatkowe 5 minut także nie przyczyniły się do strzelenia trzeciej bramki. Nie obyło się natomiast bez kontrowersji. Sędzia Piotr Urban nie podyktował rzutu karnego za – jak mówił po meczu trener Ozga – ewidentne zagranie ręką. Nie odgwizdał też faulu za poturbowanie napastnika KKS-u w szesnastce.
Do kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski awansował zatem ŁKS, ale zespół z Kalisza nie powinien mieć do siebie wielkich pretensji. Zagrał na równi z kolejnym ekstraklasowym zespołem i pokazał ogromny charakter oraz zaangażowanie. Teraz trzeba przełożyć to na 2. ligę, w której KKS jest liderem i chce walczyć o awans. Najbliższy mecz rozegra w sobotę na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz – zespołem zamykającym ligową tabelę.
KKS Kalisz – ŁKS Łódź 2:3 (1:2)
1:0 – Michał Żebrowski (11.)
1:1 – Anton Fase (39.)
1:2 – Piotr Janczukowicz (45+1.)
1:3 – Stipe Juric (65.)
2:3 – Nestor Gordillo (82.)
KKS: KKS Kalisz: Marcin Furtak – Maciej Białczyk (Jakub Głaz – 46.), Bartosz Kieliba, Bartosz Gęsior, Wiktor Smoliński (Kamil Koczy – 46.) – Bartłomiej Putno, Mateusz Wysokiński (Oskar Kalenik – 68.), Adrian Cierpka, Nestor Gordillo, Mateusz Żebrowski (Filip Szewczyk – 46.) – Hubert Sobol (Kentaro Arai – 66.)
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz