DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

MKS Kalisz z awansem do Superligi

Na sobotni mecz w Kielcach, podopieczni Bartłomieja Jaszki  po raz pierwszy jechali w roli lidera. Dumni, ale też z pełną świadomością, że młody i ambitny zespół stanowiący zaplecze utytułowanego Vive Tauron bez walki pola nie odda. Pokazała to doskonale pierwsza połowa. Wprawdzie skutecznością kulała po obu stronach, ale nieco asekuracyjna gra MKS-u sprawiła, że to gospodarze w 20. minucie spotkania odskoczyli na cztery oczka (7:3). Dystansu powiększyć jednak nie zdołali, za to przyjezdni dość szybko odrobili straty. Niemal równo z syreną kończącą pierwszą odsłonę spotkania Artur Klopsteg oddał kapitalny, celny rzut zza połowy boiska, wyrównujący stan meczu na 11:11.

Już od poniedziałku uczulałem chłopaków, że to będzie bardzo trudne spotkanie, że wszystko będzie zależało od naszego podejścia, od naszej koncentracji , od tego jak poukładamy sobie to wszystko  w głowach. Wiedzieliśmy o co gramy,  mieliśmy wywieźć z Kielc dwa punkty, nie patrząc na to co dzieje się w innych halach. Z początku może trochę brakowało nam skuteczności i zawodnicy z Kielc odskoczyli nam  na 3-4 bramki, ale najważniejsze, że połowa skończyła się remisem. W szatni spokojnie  porozmawialiśmy, zwróciłem chłopakom uwagę na pewne szczegóły i w drugiej połowie od samego początku wyglądało to już dużo lepiej – mówił tuż po meczu trener Bartłomiej Jaszka.

I rzeczywiście, po przerwie było już tylko lepiej. Wystarczyło 10 minut, by role się odwróciły. Tym razem to MKS odskoczył  na pięć bramek. Rozpoczął Dariusz Rosiek, kolejne trafienie dołożył Bartek Jaszka, po czym trzykrotnie celne rzuty oddał Artur Bożek, najskuteczniejszy w kaliskich szeregach, który tego dnia trafiał siedmiokrotnie. Fantastycznie w kaliskiej bramce spisywał się też Filip Jarosz.

W drugiej połowie nasza obrona zrobiła się bardziej ruchliwa, agresywna przez co przeciwnik miał problemy ze zdobyciem bramki. Poza tym kielczanie grali jedną siódemką, widać było, że z upływem czasu zwalniali grę, my mieliśmy więcej sił, mogliśmy bardziej pociągnąć. Około 40. minuty odskoczyliśmy na pięć bramek i można powiedzieć, że teoretycznie mecz był ustawiony, choć oczywiście wiedzieliśmy, że trzeba cały czas mieć go pod kontrolą i jeśli zajdzie taka potrzeba grać bramka za bramkę – komentował trener MKS-u.

Kontroli na spotkaniem kaliszanie jednak nie stracili i na 8 minut przed końcem prowadzili już różnicą siedmiu bramek pewnie zmierzając po jedenaste z rzędu zwycięstwo. Ostatecznie wygrali przewagą sześciu trafień – 21:27, a swoją radością podzieli się z wiernymi kibicami,  którzy liczną grupą zasiedli na trybunach hali kieleckiego MOSiR-u gorącym dopingiem wspierając swój zespół. Był wśród nich obecny także prezydent Kalisza Grzegorz Sapiński.

Wprawdzie MKS ma do rozegrania jeszcze jedną kolejkę, ale sobotnie  zwycięstwo w Kielcach i porażka dotychczasowego wicelidera – Olimpii Medex Piekary Śląskie z zajmującym trzecią lokatę Czuwajem Przemyśl oznacza, że mistrzowskiego tytułu i upragnionego awansu nikt już kaliszanom nie odbierze. Ostatni mecz sezonu, z ASPR Zawadzkie, rozegrają 20 maja. Liczą, że tego dnia trybuny kaliskiej Areny wypełnią się po brzegi, a spotkanie będzie okazją do wspólnego świętowania historycznego awansu.

źródło: kalisz.pl

Napisz do autora

Komentarze (1)
  • I
    Iskra

    poniedziałek, 15 maja, 2017

    Cóż brak słów….

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz