Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Ostrzeszowscy bohaterowie-strażacy kilka dni temu wrócili do domu, by po paru tygodniach rozłąki spotkać się z rodzinami. Warunki w Grecji były bardzo trudne, a ich pomoc była tam niezbędna. Godziny spędzone na nogach zmieniały się w zależności od obowiązków. Oprócz akcji gaśniczej pełnili także warty na terenie swojej bazy noclegowej. – Pełniliśmy warty 24-godzinne. Nasza baza była blisko plaży i jednej z głównych ulic miejscowości. Musieliśmy czuwać, bo w bazie był nasz sprzęt – mówił st. asp. Adrian Kwikert, dowódca pierwszej grupy gaśniczej z PSP w Ostrzeszowie.
Z dala od rodzin, w ekstremalnych warunkach i mundurach, ciężki sprzęt także nie ułatwiał akcji. Strażacy z Ostrzeszowa w pełnym ekwipunku musieli pokonywać trudne, górzyste tereny, by dostać się do lokalizacji pożaru. – Wiatr powodował, że ta sytuacja była naprawdę bardzo dynamiczna tak, że w każdej chwili mogło nadejść niebezpieczeństwo – wyjaśniał st. asp. Michał Mamczak, dowódca drugiej grupy strażaków z PSP w Ostrzeszowie.
Z ogniem walczyli na wyspie Evia, ale także w okolicach greckich Aten. Pierwsza z misji była już spakowana, gotowa do powrotu do kraju. Kolejny pożar pojawił się znikąd, a silny wiatr sprawił, że bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Mundurowi rzucili walizki i opóźnili wyjazd, by ratować domostwa lokalnej społeczności. – Greckie media już ogłosiły, że zagraniczne jednostki kończą pracę. Mieliśmy trzy dni spokoju i nagle pojawił się pożar. Rozmawiałem z jednym z lokalnych mieszkańców, który mówił, że w jego gaju oliwnym znalazł lampę naftową, która nie należy do niego. Greccy strażacy uważają, że to podpalenia. Krąży wiele informacji i chyba w każdej jest ziarenko prawdy – dodał st. asp. Adrian Kwikert, dowódca pierwszej grupy gaśniczej z PSP w Ostrzeszowie.
Strażacy biorący udział w greckiej akcji gaśniczej to członkowie modułu GFFFV, czyli modułu gaszenia pożarów lasów z ziemi z użyciem pojazdów.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz