DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ma 75 lat. Wygrał legendarnego Ironmana. "Syn powiedział, że wyglądałem, jakbym przebiegł dychę do Koziego Borku"

Niedawno ukończył dystans legendarnego Ironmana, a teraz odwiedził redakcję wlkp24.info, aby opowiedzieć o tym wyczynie. Wyczynie tym większym, że pokonał go mając 75 lat.

Witold Olejniczak to legenda polskich maratonów, a także aktywności fizycznej nie tylko w Ostrowie Wielkopolskim czy regionie. Pochodzący z tego miasta sportowiec znowu dał o sobie znać. Tym razem wziął udział w Challenge Ironman Roth 2024 w Niemczech i spisał się znakomicie wygrywając w swojej kategorii wiekowej rywalizując w triathlonie.

Przepłynął 3,8 km, pokonał rowerem 180 km, a na koniec przebiegł maraton (42,2 km). To wszystko złożyło się na zajęcie pierwszego miejsca w swojej kategorii wiekowej, w której co prawda wystartował tylko on, ale czas, który osiągnął (14:42:02) był lepszy niż wynik odnotowany przez:

  • dwóch 70-latków,
  • sześciu 65-latków,
  • pięciu 60-latków,
  • dwóch 55-latków,
  • czterech 50-latków,
  • czterech 45-latków,
  • dwóch 40-latków,
  • jednego 25-latka.

To oznacza, że gorszy czas od Witolda Olejniczaka uzyskało w Ironmanie 26 osób. Najszybszy był Duńczyk Magnus Ditlev z czasem 7:23:24.

– To wielka satysfakcja. Po pierwsze: jestem najstarszym Polakiem, który robi Ironmana. Po drugie: Byłem w kraju, w którym sport jest bardzo popularny i tam Niemców – przepraszam, ale wykosiłem ich. Tak więc to jest kolejna satysfakcja. No i przybiegłem w dobrej kondycji. Syn powiedział, że wyglądałem, jakbym przebiegł dychę do Koziego Borku – mówi Witold Olejniczak.

Mimo tego rywalizacja nie należała do najłatwiejszych. Trochę trudności było podczas pływania, kiedy rywale mijali go w bliskiej odległości, a to powodowało fale i mniej komfortowe warunki. Kryzys przyszedł natomiast podczas biegania. – Bieg był dla mnie jedną z łatwiejszych dyscyplin, bo przebiegłem 150 maratonów i mam to wyssane z mlekiem matki. Ale po 20. km organizm odmówił posiłku. Nie chciał nic jeść. Bo ja cały czas muszę suplementować: żel, baton, izotonik. Głowa musi cały czas pracować – opowiada Witold Olejniczak.

Jak zaznacza, jego przygotowania nie odbywały się pod kątem Challenge Ironman Roth 2024. To wypadkowa ogromnej pracy, który z podziwu godną regularnością wykonuje przeszło pół życia: – Przygotowuję się 40 lat i to jest efekt, że mogę właściwie w każdej chwili wyjść i pokonać taki dystans. Ostatnie pół roku to natomiast dwa intensywne treningi dziennie. Ja w granicach 25 godzin tygodniowo jestem na treningu w ostatnim okresie.

Pan Witold nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Sezon jest dopiero na półmetku. Przed nim kolejne starty. Podobnie jak przed jego synem, który poszedł w ślady ojca, a w 2018 roku – podczas słynnych zawodów na Hawajach – został najlepszym polskim triathlonistą.


Trafiłeś na ten artykuł w mediach społecznościowych? To jeden z wielu materiałów, jakie każdego dnia publikujemy na wlkp24.info. Aby nie przegapić żadnego, zaglądaj regularnie bezpośrednio na wlkp24.info.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz