Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Na ten mecz czekali nie tylko kibice KKS-u Kalisz, ale również sympatycy innych klubów, którzy chcieli zobaczyć, jak w meczu „o coś” i to z silnym rywalem spiszą się podopieczni Ryszarda Wieczorka. Puchar Polski to w sierpniu jedyny turniej, w którym KKS gra o punkty. II liga jeszcze nie ruszyła. Jest to zatem przetarcie przed sezonem, które wychodzi kaliskiemu zespołowi bardzo dobrze.
Po zwycięstwie 1:0 nad Polonią Środa Wielkopolska w finale wojewódzkiego Pucharu Polski, KKS zmierzył się w 1/32 finału już na szczeblu krajowym tych rozgrywek i zostanie zapamiętany z jak najlepszej strony. Dobry występ przypieczętowany dwiema pięknymi bramkami dał awans do kolejnej rundy.
Początek spotkania rozegranego w sobotę w Kaliszu nie wyglądał jednak najlepiej w wykonaniu gospodarzy. Na Stadionie Miejskim inicjatywę łatwo przejęła Korona Kielce, która chciała przestraszyć rywala i wykorzystać to do zdobycia bramki. Nie udało się. Zawodnicy KKS-u wytrzymali próbę nerwów i odparli atak przeciwnika. Wkrótce przenieśli też grę spod własnej bramki w środkową strefę, gdzie mogła toczyć się spokojniej i bez podwyższonego ryzyka.
Z upływem kolejnych minut piłkarze KKS-u zaczęli czuć się coraz pewniej i częściej przedostawali się pod pole karne rywala. Mieli też więcej stałych fragmentów gry. Kilkukrotnie próbowali zdobyć gola z rzutów wolnych i rożnych, ale Korona dobrze się ustawiała, wybijając piłkę.
Gracze obu drużyn schodzili na przerwę przy bezbramkowym wyniku, a kibice mogli odnieść wrażenie, że to KKS ostatecznie przejął inicjatywę. Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Korona Kielce nie wyglądała jak zespół, któremu szczególnie zależy na awansie. Podopiecznym Macieja Bartoszka nie można odmówić zaangażowania, ale z najwięcej woli walki zdawał się mieć sam szkoleniowiec, który za krytykę pod adresem sędziów otrzymał żółtą kartkę. To trochę ostudziło jego zapał, ale poprawy gry Korony też próżno było szukać.
Kibice musieli czekać na pierwszą bramkę do 65. minuty. Wtedy po przejęciu piłki w środku pola podanie górą otrzymał wychodzący do niego w pojedynku jeden na jednego Mateusz Majewski, który chwilę wcześniej wszedł na boisko. Na pełnej szybkości wbiegł w pole karne i uderzył z kilkunastu metrów obok doświadczonego Marka Kozioła.
Korona miała kilka okazji do wyrównania, ale defensywa KKS-u z Maciejem Krakowiakiem w bramce spisywała się bardzo dobrze. Zagęszczenie gry przed polem karnym i skuteczne interwencje w szesnastce sprawiły oraz kilka wyśmienitych parad bramkarskich sprawiły, że gospodarze zakończyli mecz z czystym kontem.
Zanim jednak to się stało, padł drugi gol dla kaliskiej drużyny. W doliczonym czasie gry po rzucie wolnym w wykonaniu Korony Kielce, KKS Kalisz szybko wyszedł z kontrą. Wystarczyły trzy podania, aby w sytuacji sam na sam w polu karnym znalazł się Marcin Radzewicz. Strzelił jednak z pierwszej piłki prosto w bramkarza. Piłkę próbował wybić wracający Mateusz Cetnarski do spółki z Koziołem, ale na nieszczęście Korony między tę ofiarnie interweniującą dwójkę wbiegł rozpędzony młodziutki Jakub Chojnowski, który skierował piłkę do siatki ustalając wynik meczu w 92. minucie.
Teraz kaliska drużyna czeka na losowanie, by dowiedzieć się, z kim zagra w 1/16 finału Pucharu Polski edycji 2020/21.
KKS Kalisz – Korona Kielce 2:0 (0:0)
1:0 – Mateusz Majewski (65.)
2:0 – Jakub Chojnowski (90+2.)
KKS Kalisz: Maciej Krakowiak – Mateusz Żytko, Bartosz Waleńcik, Bartłomiej Maćczak (64. min Mateusz Majewski), Fabian Hiszpański (64. Filip Szewczyk), Robert Tunkiewicz, Marcin Radzewicz, Mateusz Gawlik, Daniel Kamiński (72. Mikołaj Zawistowski), Nikodem Zawistowski (83. Sebastian Kaczyński), Adrian Łuszkiewicz (84. Jakub Chojnowski).
Korona Kielce: Marek Kozioł – Themistoklis Tzimopoulos, Jacek Podgórski (57. Emile Laurent Diokel Thiakane), Mateusz Cetnarski, Jacek Kiełb (71. Maciej Firlej), Daniel Szelągowski, Kornel Kordas, Grzegorz Szymusik, Mateusz Sowiński (46. Paweł Łysiak), Iwo Kaczmarski (57. Wiktor Długosz), Przemysław Szarek.
sobota, 15 sierpnia, 2020
A w Ostrovii grają na wsiach i powinni zaliczyć spadek do okręgówki, tylko koronawirus ich uratował w poprzednim sezonie. Wstyd prezesie, plan dlugofalowy 🙂 gdzie ta młodzież będzie się ogrywac ? Bo kaliska młodzież w II lidze, a wasza w IV, na czwartą ligę nikt nie spojrzy nawet.
sobota, 15 sierpnia, 2020
Ciekawa sytuacja przy drugiej bramce – raczej rzadka. Brak spalonego przy jednym z podań, gdzie zawodnik był za obrońcami, ale był jeszcze na własnej połowie, a wtedy spalonego nie ma. 😉