Po zakończeniu rundy jesiennej IV ligi pierwszy zespół LKS-u Gołuchów składa się z 10 zawodników. Pozostali zgłosili chęć odejścia. Klub stanął nad przepaścią. Nie ma kim trenować, nie ma kim grać, a Ekipa Żubra zajmuje na półmetku rozgrywek przedostatnie miejsce. Co dalej?
LKS Gołuchów zakończył katastrofalną w swoim wykonaniu rundę jesienną sezonu 2024/25. Zespół prowadzony przez Macieja Dolatę rozpoczął bardzo obiecująco, bo w pierwszym miesiącu grania zdobył 8 z 18 punktów w meczach w większości z czołówką ligi. Jak się szybko okazało, był to najlepszy okres. Później wszystko zaczęło się sypać.
Najpierw kontuzji doznał Przemysław Balcerzak. Kadra skurczyła się do 17 piłkarzy. Piłkarze zaczęli łapać coraz więcej kartek i wypadali na kolejne mecze. To spowodowało, że trener musiał ciągle zmieniać taktykę, aby dostosować ją do graczy, którzy byli dostępni. – Nawet w najtrudniejszym roku, kiedy była reorganizacja rozgrywek i mieliśmy 20 zespołów w lidze, to wtedy w 22 meczach zdobyliśmy 42 żółte kartki, a my teraz po rundzie jesiennej mamy 65 kartek – wylicza trener Maciej Dolata.
Apogeum przyszło na przełomie października i listopada. Nie dość, że dawały się we znaki kontuzje, to jeszcze praktycznie co tydzień ktoś pauzował za kartki.
Do tego doszły słaba skuteczność i brak nominalnego napastnika. Siłą zespołu miały być stałe fragmenty gry i gra w obronie. Niewiele z tego wyszło w związku z trudnościami, jakie napotkał LKS Gołuchów.
To wszystko złożyło się na przedostatnią pozycję w tabeli Artbud Group IV ligi ex aequo z Jarotą Jarocin (po 12 punktów).
Co przyniesie wiosna? W najlepszym przypadku dalszą walkę o utrzymanie. Na razie jednak nie ma kim grać. W zespole pozostało… 10 piłkarzy. Pozostali obwieścili, że zimą odchodzą. Maciej Dolata nie ma zatem do dyspozycji nawet pełnej „11”. Rozpoczęła się wielka przebudowa. Ponownie na półmetku sezonu zarówno on jak i zarząd muszą budować drużynę od zera.
– Powiedziałem zarządowi, że dopóki będzie szansa, aby dalej kontynuować tą pracę, to pokażemy na wiosnę, że to był wypadek przy pracy. Przy czym jest jeden podstawowy warunek. Muszę mieć kim to zrobić, bo jeżeli nie będzie kim tego zrobić, to cały pomysł na to spali na panewce – dodaje trener Dolata.
20 grudnia ma się odbyć spotkanie z zespołem i wtedy nadejdzie moment weryfikacji. Ma być już wiadomo, jakie są szanse na odbudowanie drużyny kadrowo przed okresem przygotowawczym do rundy wiosennej sezonu 2024/25.
Jeśli zarząd nie przeprowadzi odpowiedniej liczby jakościowych transferów, LKS Gołuchów będzie w potwornych tarapatach, a spadek może być najłagodniejszą z kar. Brak piłkarzy może oznaczać niemożność kontynuowania gry i wycofanie się z rozgrywek.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz