Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Wśród sympatyków kolarstwa nie ma w Polsce osoby, która nie kojarzyłaby Szymona Gruchalskiego. To pochodzący z Jarocina fotograf, który uczestniczy w wielu prestiżowych wyścigach kolarskich i dokumentuje zawody. Kilkukrotnie był też oficjalnym fotografem Tour de Pologne. Właśnie przebywa w Katalonii, gdzie trwa wyścig Volta Ciclista a Catalunya (pol. Dookoła Katalonii) należącego do cyklu World Tour. Rywalizacja rozpoczęła się 21 marca i potrwa do niedzieli (27 marca).
Na ponad 58 km przed metą usytuowaną w Perpignan, podczas 2. etapu doszło do kraksy. Na ostrym zakręcie w górach podczas zjazdu dwaj kolarze zderzyli się, w wyniku czego jeden z nich wypadł z trasy za betonowe ogrodzenie. Siła uderzenia była na tyle duża, że duński kolarz szosowy Mattias Skjelmose Jensen (Trek-Segafredo) zsunął się wraz z rowerem ze skarpy prosto w kilkumetrową przepaść. Zdarzenie widzieli Szymon Gruchalski oraz motocyklista, który wiózł fotografa. Natychmiast zatrzymali się i ruszyli z pomocą.
Popularny „Grucha” przekroczył betonową zaporę i wyciągnął rękę w kierunku Duńczyka. W tym samym czasie na zakręcie zatrzymał się samochód medyczny. Najpierw wydobyto rower, a następnie z opresji wybawiono kolarza.
Komentatorzy Eurosportu na bieżąco opisywali to, co działo się w newralgicznym punkcie trasy tego etapu. „A tam chyba ktoś wypadł za ten murek, bo tam już z aparatami się ładują fotografowie” – skomentował Dariusz Baranowski. „Tak brzydko powiedziałeś…” – napomniał kolegę drugi z komentatorów, Tomasz Jaroński. Po chwili Baranowski zreflektował się i widząc zbliżenie feralnego zakrętu, powiedział podniesionym głosem: „A to Grucha! Szymon Gruchalski z tym aparatem. No, to ładnie. Nasz fotograf najlepszy na świecie”.
Mattiasowi Skjelmose’owi Jensenowi na szczęście nic poważnego się nie stało. Z podartą koszulką i otartą skórą o własnych siłach podszedł do klubowego samochodu i zażądał nowego roweru.
Kilka godzin później na swoim fanpage’u sytuację opiał Szymon Gruchalski: „Znajomi często mi mówią, że oglądają wyścig, pytają zawsze, jaki kask mam akurat, by im było łatwiej mnie odnaleźć. Często też narzekają, że mnie nie widać w ogóle, a innego fotografa non stop. Zawsze odpowiadam, że to dobrze o mnie świadczy, bo powinno się tak pracować, by nie wchodzić – nie wjeżdżać motocyklem w światło kamery, grozi to wyrzuceniem z wyścigu. Dziś było inaczej, choć ostatecznie dobrze się skończyło” – zaznaczył w nawiązaniu do wybuchu popularności, z jaką spotkał się, kiedy jego pomoc duńskiemu kolarzowi opisano na głównej stronie internetowej polskiego Eurosportu (stacja od lat pokazuje najważniejsze wyścigi kolarskie).
Następnie opisał piękne widoki Katalonii, które miał okazję oglądać w trakcie pracy podczas 2. etapu Volta Ciclista a Catalunya. Odniósł się też do kraksy, po której chyba zrobiło się o nim głośniej, niż o zawodniku, który wypadł z trasy. „Na jednym z ostatnich już zjazdów zatrzymaliśmy się tuż przy leżących na asfalcie po kraksie kolarzach. Zeskoczyłem, by zrobić zdjęcia, lecz kiedy spojrzałem w wizjer, po pierwszej klatce zobaczyłem w dole, za murem, że ktoś tam chodzi… Murek miał jakieś 70 cm, a za nim zawodnik, jakieś 3 metry niżej… No to pomogłem. Chłopak »poprosił« o nowy rower i pojechał dalej, na mecie zdał sobie sprawę, że dostał drugie życie…” – napisał popularny „Grucha”.
Zdjęcia z etapów wyścigów, które dokumentuje Szymon Gruchalski, znajdziecie m.in. na jego fanpage’u „Szymon Gruchalski Cycling”. Fotografie z miejsca kraksy na 2. etapie można zobaczyć pod tym linkiem.
piątek, 25 marca, 2022
przepaść ?? serio ??