Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Marcelek z Krotoszyna ponownie potrzebuje naszej pomocy. Niedawno nastąpiła wznowa guza mózgu i maluch przeszedł 11-godzinną operację. Ta zakończyła się sukcesem, ale walka o życie chłopca trwa dalej. Właśnie rozpoczyna się wyścig z czasem. Pozostały dwa tygodnie na zebranie nawet 4 mln zł. Tyle pieniędzy potrzeba, aby sfinansować „leczenie ostatniej szansy”, jakim jest poddanie się serii zabiegów w St. Louis Children’s Hospital w Stanach Zjednoczonych, aby pokonać wznowę nowotworu.
„Nie możemy w to uwierzyć, a jednak koszmar wrócił… Po leczeniu w USA Marcelek był zupełnie zdrowy, choć w Polsce nikt nie dawał nadziei. Mieliśmy 4 miesiące nieopisanego szczęścia. I wtedy nowotwór wrócił… Nie dał nam wiele czasu, znów chce odebrać nam synka! Błagamy o pomoc! Jesteśmy w szpitalu, po operacji. Ale więcej lekarze nie są w stanie nam zaproponować… Musimy znów lecieć do USA, bo zostało leczenie ostatniej szansy!” – czytamy na stronie drugiej zbiórki dla Marcelka, która trwa w serwisie siepomaga.pl
Nadzieja umiera ostatnia, a skoro jest cień szansy na walkę o życie i zdrowie chłopca, rodzice podjęli rękawicę. Jednak bez pomocy innych nie będą w stanie zgromadzić tak gigantycznej sumy. Już raz mieszkańcy naszego regionu i całej Polski pokazali, że potrafią się zjednoczyć w trudnym momencie, aby podtrzymać płomyk nadziei i dać możliwość podjęcia próby leczenia. Marcel wcześniej nie miał naświetlań, a to – zdaniem lekarzy z USA – daje szansę na wyleczenie.
Problemem jest krytycznie krótki czas, który pozostał – raptem dwa tygodnie i nawet 4 mln zł do zebrania. Za 14 dni musi rozpocząć się leczenie. „Protonoterapia – to ratunek. W Polsce niedostępna, w Stanach będzie elementem leczenia! Wszystko dzieje się bardzo szybko, mamy trzy ścieżki leczenia, łącznie z chemią, której Marcel jeszcze nigdy nie miał. Jaka będzie ostateczna droga, okaże się na przestrzeni tygodnia. Wtedy też poznamy oficjalny kosztorys. Wiemy jednak, że kwota może sięgnąć kilku milionów. A my nie mamy czasu…” – czytamy na stronie zbiórki.
Jeszcze kilka tygodni temu rodzice cieszyli się swoim małym skarbem, a Marcelek – życiem. Wszystko potoczyło się bardzo szybko, a scenariusz, który spotkał rodzinę, mógłby być historią na wstrząsający film. To jednak okrutna rzeczywistość. „Przez pół roku walczył o życie w klinice Nationwide Children’s Hospital w Columbus w USA. W lipcu wróciliśmy do Polski ze świadomością, że guz mózgu został pokonany! Niestety, na początku października pojawił się płacz – ten sam, co rok temu. Łamiący serce, świadczący o tym, że nasz synek strasznie cierpi… Szpital, rezonans i informacja, która wmurowała nas w ziemię – guz ETMR – jeden z najzłośliwszych – wrócił…” – czytamy dalej.
Młodzi rodzice wystosowali dramatyczny apel, prosząc o pomoc wszystkich ludzi dobrego serca. Bez ogromnej mobilizacji, Marcel nie przeżyje. „Błagam Was o pomoc – ja, matka śmiertelnie chorego dziecka. My z mężem, jako rodzice, którym kolejny raz rozsypał się świat. Została ostatnia nadzieja. Musimy ją wykorzystać, bo inaczej nigdy sobie tego nie wybaczymy…” – pisze Karolina, mama Marcelka.
W chwili pisania tego artykułu zebrano nieco ponad 230 tys. zł z ok. 4 mln zł, które będą potrzebne. Liczy się każda złotówka, bo walka trwa nie tylko ze złośliwym nowotworem, ale również z czasem.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz