DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Dostali lekcję od mistrzów. KPR wraca z Kielc z porażką

Tylko Kielce i Płock rzuciły w tej kolejce powyżej 40 punktów (w chwili pisania tego artykułu wda mecze nie zostały jeszcze rozegrane). Wynikiem 48:24 zakończyło się sobotnie spotkanie ORLEN Wisły Płock z MMTS-em Kwidzyn, a rezultatem 47:28 – mecz Industrii Kielce z ARGED KPR Ostrovia. Biało-czerwoni dzielnie starali się stawiać czoła faworyzowanym rywalom, którzy byli bezapelacyjnymi faworytami do zwycięstwa we własnej hali. Aktualni Mistrzowie Polski oraz wiceliderzy tabeli PGNiG Superligi od początku narzucili swój styl gry i nie pozwolili na wiele rywalom z Wielkopolski zwłaszcza w drugiej połowie.

Jeśli uczyć się to od najlepszych – z takiego założenia wyszli piłkarze ręczni Ostrovii, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, co ich czeka w Kielcach. Tamtejsza Industria nie wybacza błędów zwłaszcza beniaminkom. Dlatego podopieczni Macieja Nowakowskiego i Rafała Stempniaka starali się zagrać mądrze, a nie iść na wymianę ciosów, bo wiedzieli, że w takiej grze z tymi rywalami szans nie mają.

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy wyszli na prowadzenie 5:0. KPR odpowiedział bramką Patryka Marciniaka z rzutu karnego i dwoma niewykorzystanymi „siódemkami”. Później gra się nieco wyrównała, ale goście nie potrafili odrobić straty. O czas poprosił Maciej Nowakowski. Tuż po powrocie na parkiet nieco skuteczniejsi okazali się przyjezdni, ale odpowiedź mistrzów była jednoznaczna – kolejne cztery bramki i zrobiło się 16:9. Beniaminek zniwelował stratę do czterech, ale ta znowu urosła do siedmiu na koniec pierwszej połowy, która zakończyła się wynikiem 24:17 dla kieleckiej drużyny.

Pierwsze minuty drugiej odsłony były bardzo wyrównane, ale KPR nie potrafił znaleźć sposobu na odrobienie strat. Był w stanie jedynie na bieżąco odpowiadać na ataki rywala. Aż do 41. minuty. Wtedy trzy akcje z rzędu zakończyły się zdobyczami dla Industrii, która wyszła na prowadzenie już jedenastoma bramkami. O czas ponownie poprosił trener Nowakowski, ale jego podpowiedzi nie przyniosły pożądanego efektu. Ostrovia nadal pozostawała w tyle. Rywale mieli całkowitą kontrolę nad spotkaniem prowadząc już 38:24. Kibice mogli mieć deja vu, bo jesienią zespół z Kielc wygrał różnicą dwudziestu dwóch punktów.

Teraz przewaga była niemal identyczna, ponieważ w końcówce wiceliderzy tabeli jeszcze powiększyli ją i na koniec zrobiło się 47:28. W ostatnich sekundach szansę na kolejne trafienie miał Jakub Przybylski, ale rzut karny w jego wykonaniu został obroniony. Goście aż sześciokrotnie zmarnowali karne w tym spotkaniu. Rywale – tylko raz.

Industria Kielce – ARGED KPR Ostrovia 47:28 (24:17)

 

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz