Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Atmosfera w Szpitalu Powiatowym w Jarocinie gęstnieje z każdym rokiem, bo każdego roku sytuacja finansowa tej placówki nie jest najlepsza. Tak przynajmniej mówią niektórzy pracownicy zwracając uwagę na fakt, że odkąd tam pracują, temat problemów finansowych wraca jak bumerang.
Zadłużenie szpitala wynosi ok. 30 mln zł i są to zobowiązania krótko- i długoterminowe. Takich informacji udzielił Telewizji Proart Henryk Szymczak, dyrektor lecznicy. Pracownicy niepokoją się, że stracą finansowo, a dyrektor szuka rozwiązań odpowiednich zarówno dla budżetu jak i personelu. – Na razie zabraliśmy (dodatki – przyp. red.) osobom, które miały dodatkową pracę. Obejmowało to głównie administrację i laboratorium. Nie obejmowało to pielęgniarek czy położnych – wyjaśnia szef Szpitala Powiatowego w Jarocinie.
Rada Nadzorcza naciska, aby przyjrzeć się tzw. dodatkom stażowym, które są wypłacane w tej placówce. – Trzeba powiedzieć jedną rzecz, że nasz szpital działa trochę na innych warunkach, niż SPZOZ-y, ponieważ jest spółką prawa handlowego. W związku z tym obowiązują trochę inne przepisy – dodaje. Podkreślił, że nie chce pozbawiać dodatków pracowników, ale sytuacja finansowa jest taka, że brane są pod uwagę różne scenariusze. – Są określone odgórnie wskaźniki, jakimi szpitale powinny się charakteryzować. Ma być agencja dotycząca modernizacji szpitali i staramy się robić wszystko, żeby nie znaleźć się w grupie D, gdzie wchodzi do szpitala jarocińskiego komisarz – kontynuuje dyrektor.
Obaw nie kryją pracownicy szpitala w Jarocinie, którzy są zaniepokojeni tym, jak wyglądają finanse spółki oraz jak to może się przełożyć bezpośrednio na nich. – Martwimy się o nasze wypłaty, bo znaczna część personelu to osoby z dwudziestoletnim stażem pracy i dłuższym, którzy mają pełny dodatek stażowy, a więc 20 procent. Gdzie przy wypłacie – nie oszukujmy się – 20 procent to jest dużo – mówi Kamil Rudnicki, przewodniczący Zespołu Ratownictwa Medycznego Szpitala Powiatowego w Jarocinie.
Jak zaznacza, w kuluarach słychać głosy, że jeśli dodatek stażowy zostanie obcięty, to część personelu zacznie rozważać przejście na wcześniejszą emeryturę. – Nie będzie im się opłacało dalej pracować. Trzeba pamiętać, że szczególnie wśród pielęgniarek i położnych średnia wieku to około 50-55 lat. Tu jest taka sytuacja, że nie wszystko, co się opłaca, warto robić – podkreśla.
Prezes Szymczak zaproponował jakiś czas temu przejście wszystkich zatrudnionych na kontrakty, bo – jak zaznaczył, zdaniem Kamila Rudnickiego – są szpitale, które dobrze sobie radzą finansowo i właśnie w nich zatrudnieni są pracownicy na kontraktach. – Dla pracodawcy jest to układ bardzo wygodny, bo pracownik nie generuje praktycznie żadnych kosztów, nie trzeba dawać mu ubrań, urlopów, ani wszelkich socjalnych dopłat czy wielu innych rzeczy – dodaje ratownik medyczny.
Niewykluczone, że jeśli prezes zdecyduje się na likwidację dodatków stażowych, to część pracowników złoży na jego biurko wypowiedzenia. – To nie jest wina pracowników, żeby musieli cierpieć za trudną sytuację i ze swoich wypłat dźwigać finansowo szpital – kontynuuje Kamil Rudnicki.
Ratownik zauważa, że po obu stronach są ludzie: zarówno w szpitalu (pracownicy), jak i na terenie powiatu (pacjenci). Sławomir Zieliński, przewodniczący Organizacji Zakładowej Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Powiatowego w Jarocinie wylicza, że dodatki może stracić ponad 300 osób, bo tylu jest pracowników etatowych. – Nie mamy informacji, co inwestycje, które w szpitalu są przeprowadzane, mają przynieść w tej chwili, za pięć czy dziesięć lat. Nie ma takich konkretów – wyjaśnia. To jeden z argumentów wskazujących – zdaniem naszego rozmówcy – na to, że od prezesa szpitala trudno uzyskać konkretne odpowiedzi na zadane pytania. Wielu jednak spogląda na prowadzoną właśnie rozbudowę budynku szpitala i zastanawia się, jak ta inwestycja ma poprawić sytuację lecznicy w przyszłości.
Zdaniem Sławomira Zielińskiego szpital może mieć problem nie ze względu na trudną sytuację finansową, ale przez wzgląd na brak personelu, jeśli ten zdecyduje się odejść, kiedy uzna, że zarobki są niezadowalające. – Miejsc pracy jest dużo. Pielęgniarki, ratownicy medyczni to są zawody poszukiwane i mamy dużą możliwość wyboru. Również opiekunki medyczne są poszukiwane. To tylko u nas próbuje się ograniczać liczbę personelu – dodaje.
Starosta Lidia Czechak potwierdza, że problemy ze szpitalem trwają nieprzerwanie od 2010 roku. – Powiat dokłada coraz większe kwoty do realizacji zadań bieżących szpitala. Oczywiście to się zawsze odbywa za zgodą radnych, bo musielibyśmy podejmować kontrowersyjne, trudne decyzje, na które radni nie wyrażają zgody. W momencie kiedy realizujemy osiem oddziałów, jednocześnie dokładamy oddziały covidowe, gdzie w większości szpitali działały one zazwyczaj w zamian jakiegoś oddziału, to się wiązało z tym, że będziemy mieli dodatkowe wydatki, szczególnie koszty osobowe – zaznacza.
Jak podkreśla, wynik finansowy szpitala trochę się poprawił w stosunku do poprzedniego roku. Z przedstawionych przez nią wyliczeń wynika, że strata jest mniejsza o około 1 mln zł w porównaniu z poprzednim rokiem. – Jednak wynagrodzenia cały czas rosną, no i prezes jednak ma taki ostrożny kredyt zaufania, bo wymagamy od niego planów naprawczych przy uzyskaniu przez niego absolutorium – tłumaczy starosta Lidia Czechak.
Przekonuje jednocześnie, że na 30 mln zł długu szpitala, o którym mówił prezes Henryk Szymczak, trzeba spojrzeć bardziej szczegółowo. – Część tej kwoty to są kredyty, ale my te kredyty spłacamy i to nie są kredyty zaciągnięte przez tego prezesa, tylko to są kredyty zaciągnięte na rozbudowę szpitala, którą prowadziliśmy dwukrotnie – dodaje. Odkładając na bok wyliczenia dotyczące właśnie tego rodzaju zobowiązań- jak zaznaczyła – szpital jest zadłużony na ok. 3 mln zł.
Starosta w rozmowie z Telewizją Proart odnosi się także do ewentualnych odejść personelu pracującego w szpitalu i głosów mówiących o obcięciu wynagrodzeń za pracę w formie dodatków, o których wspominał szef ratowników medycznych. – Na ostatnim posiedzeniu komisji zdrowia była decyzja, że jeżeli jakiekolwiek odejścia miałyby być, to tylko osób, które mają już uprawnienia emerytalne. Mamy bardzo dużo osób w wieku emerytalnym, które dorabiają sobie w szpitalu. Mam jednak nadzieję, że takiej potrzeby nie będzie – zaznacza.
Do tematu będziemy wracać.
środa, 13 lipca, 2022
„pani starosto” proste jak je….. ODDZIAŁY COVID-19 NIE PRZYNOSZĄ STRAT TYLKO DUŻE, BARDZO DUŻE A WRĘCZ OLBRZYMIE ZYSKI DLA DANEJ PLACÓWKI PROSZĘ SIĘ NIE OŚMIESZAĆ, ŻE PRZEZ TE ODDZIAŁY SĄ JJJJJAAAAAAKKKKKIIIIIEEEEKOLWiIIEEEK STRATY BO TO JEST… YYY WPROWADZANIEM W BŁĄD SPOŁECZEŃSTWA „panie prezesie” Nóż kur.. jego m.ć!!! OBNIZTA P3NSJ JAŚNIE PANUJĄCYM „szamanom” z koziej dupy BARDZO PRZEPRASZAMY KOZY ( SZAMANA nie znających się kompletnie na niczym (w każdym szpitalu tak niestety jest bo znających się osób ilość zanika , KTÓRE MAJĄ WIEDZĘ jakąkolwiek o tym co robi” Ale dlaczego jaśnie panującym „lekarzom” się pensji nie obetnie tylko IM SIĘ ZAWSZĘ ZWIĘKSZA? CO TO KUR.. JEST? SALOWA NIE JEST POTRZEBNA PRZECIEŻ CO NIE? A „damy PANI SALOWEJ” 1800zł” a SZAMAN NIEUK JEBA.. MUSI DOSTAĆ 180zł ale na godzinę. Wiemy w jakich szpitalach… A weź mu temu jemu przywieź pacjenta o 3 w nocy to… Płakać się chce JAKIE BLUZGI, PRZEKLENSTWA LECĄ W TWOJĄ STRONĘ!!!!