Kolejni kierowcy zostali wyeliminowani z ruchu drogowego. Niektórzy zostali złapani dzięki szybkiej reakcji świadków.
Liczba pijanych kierowców na polskich drogach przeraża. Na szczęście jest coraz więcej przykładów, gdy to świadkowie sami podejmują próbę zatrzymania nietrzeźwego kierowcy, by jego jazdę zakończyć jak najszybciej. Taka sytuacja miała miejsce w Kobylej Górze w powiecie ostrzeszowskim. Mieszkaniec gminy powiadomił dyżurnego ostrzeszowskiej komendy o ujęciu mężczyzny kierującego samochodem w stanie nietrzeźwości. – Skierowany na miejsce patrol przekazał, że sprawcą przestępstwa jest 75-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania, który kierował samochodem marki Fiat. Przeprowadzone badanie urządzeniem kontrolno-pomiarowym wskazało prawie 2 promile – mówi st. asp. Magdalena Hańdziuk, oficer prasowy KPP w Ostrzeszowie.
Kolejny przypadek miał miejsce na terenie powiatu jarocińskiego. Kierowca zauważył, że jadący przed nim w kierunku Ruska samochód marki Kia Ceed ma problem w utrzymaniu toru jazdy na jednym pasie drogi. Postanowił jechać za nim. W międzyczasie zadzwonił pod numer alarmowy i przekazał informację o dziwnie zachowującym się kierowcy. – W Rusku na ul. Koźmińskiej kierujący Kią zjechał na parking. Kierowca drugiego samochodu także się zatrzymał i poszedł sprawdzić, czy mężczyzna z Kii nie potrzebuje pomocy. Gdy wyczuł woń alkoholu unoszącą się w pojeździe, postanowił zaczekać na przyjazd patrolu i dopilnować by nietrzeźwy kierowca nigdzie nie odjechał. Wykonane przez policjantów na miejscu badanie stanu trzeźwości wykazało, że nieodpowiedzialny kierowca ma w sobie 3,7 promila – informuje asp. sztab. Agnieszka Zaworska z jarocińskiej policji.
Jarocińscy policjanci zatrzymali także 53-latka, który kierował motorowerem, a – jak się okazało podczas późniejszego badania – w wydychanym powietrzu miał ponad 2,5 promila. I w tym przypadku mundurowi zostali powiadomieni przez innego z kierowców.
Kierowcy, którzy wsiedli do samochodów pod wpływem alkoholu, czekają surowe konsekwencje. To grzywna, kara ograniczenia lub nawet pozbawienia wolności.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz