Człowiek przychodzi do restauracji, zamawia kotlet, piękna obsługa, znakomita zastawa, świetne warunki, wszystko pachnące, eleganckie, pełen komfort i stuprocentowa satysfakcja, jedzenie wykwitnie podane, znakomity smak, do syta, posiłek i cała otoczka warta swojej ceny, niezapomniane doświadczenie. Tydzień później okazuje się, że w tej właśnie restauracji podaje się kotlety z psa. Klienci, którzy jedli tam kotlet podzielą się na dwie grupy. Jedni, większość, będzie oburzona, będzie czuła i przejawiała obrzydzenie, a restaurację będą opisywać jako najgorsze miejsce z możliwych, jedna wielka obrzydliwość i zagrożenie dla wszystkich. Druga grupa, mniejszość, powie, że mają to gdzieś, restauracja jest super, wszystko jest tam na najwyższym poziomie, obsługa – marzenie, wspaniale, do tego najedli się do syta i ze smakiem, więc mają to gdzieś. Faktem jest jednak to, że gdy przedstawiciele drugiej grupy będą za kilka miesięcy poznawać nowe osoby i opowiadać im o swoich preferencjach żywieniowych, to każdy lub prawie każdy z nich będzie wolał, aby nie postrzegano go jako kogoś, kto lubi kotlety z psa i żywi się nimi. To samo dotyczy bardzo wielu innych branż, zwłaszcza prawniczej, z tą różnicą, że w ich przypadku inne są proporcje obu grup. W razie uświadomienia sobie realiów sympatyków kotletów z psa jest dużo więcej niż stanowczo oburzonych, ale również w tym przypadku liczni przedstawiciele pierwszej grupy nie będą chcieli być postrzegani jako ktoś, kto preferuje kotlety z psa, komu nie zależy np. na tym, aby państwo gwarantowało mu wykwalifikowaną i zweryfikowaną przez państwo obsługę prawną, tym samym jako ktoś, komu te gwarancje nie należą się, bo nie należy mu się ochrona prawna, która jeśli ma być realna, efektywna, to przecież musi być realizowana przez osoby z odpowiednimi kwalifikacjami, dopuszczonymi do obrotu po odpowiedniej weryfikacji, będące zatem uprawnione do działania w obrocie w związku z pozytywną weryfikacją ich kwalifikacji. To samo dotyczy poziomu ochrony prawnej, która albo jest realizowana na poziomie uzasadniającym przyznanie uprawnień, to jest na takim poziomie, który umożliwia pozytywną weryfikację kwalifikacji, albo realizuje się ją poniżej tego poziomu, świadcząc więc ludziom coś, co swoim poziomem nie dorasta do poziomu umożliwiającego pozytywną weryfikację kwalifikacji, co jednak, jakby nie patrzeć, czyni tę weryfikacje czymś zbędnym, skoro, to co ma zapewniać jest niepotrzebne, bo ludziom nie przeszkadza kotlet z psa. A skoro ta weryfikacja jest zbędna, to zbędne jest również zagwarantowanie obywatelom przez państwo ochrony prawnej. Brak gwarantowanej przez państwo ochrony prawnej to brak ochrony praw obywateli, bo prawa, które nie są chronione są prawami iluzorycznymi, de facto ich nie ma. Preferencja kotleta z psa jest więc preferencją tego, aby nie mieć żadnych praw, bo te, aby istniały realnie, wymagają efektywnej ochrony, a efektywną ochronę realizują osoby wykwalifikowane, o czym można mówić tylko wtedy, gdy kwalifikacje tych osób zostały zweryfikowane. Nic dziwnego, że preferujący na co dzień kotlety z psa nie chcą o tym jawnie, oficjalnie mówić – choćby nawet nieoficjalnie przyznawali, że mają to gdzieś, czy kotlet z psa był z psa, bo najedli się do syta, ze smakiem, w ekstra warunkach, przy znakomitej obsłudze, z eleganckim nakryciem, w super stylowym wnętrzu i wszystko było na najwyższym – ich zdaniem – poziomie. Z czego to wynika? Wynika to z myślenia na wpół magicznego i podatności na wyznawanie irracjonalnych utopii. W uproszczeniu można powiedzieć, że wynika to z dziecinności. Na czym polega ta utopia? Polega na tym, że dziecko nie musi być świadome swoich praw, nie musi liczyć na ich ochronę, de facto nie musi mieć żadnych praw, o ile ma pewność, że jest KTOŚ, kto się o nie zatroszczy, zapewni mu bezpieczeństwo i spełnienie innych potrzeb. W takim przypadku nie ma potrzeby powoływania się przez dziecko na swoje prawa, to jest na to, co mu się należy od innych. Kto jednak powiedział, że rodzice nie krzywdzą swoich dzieci? Kto powiedział, że najlepszy rodzic z możliwych nie krzywdzi czasem swoich dzieci, choćby przez nieuwagę. Co w takim przypadku? Jeżeli dziecko nie ma swoich praw, nie ma podstaw twierdzić, że należy mu się cokolwiek od innych, pozostaje mu pogodzić się z krzywdą, którą wyrządził mu najlepszy rodzic jaki może być. Pytanie jakim rodzicem jest państwo w stosunku do obywateli. Czy można zakładać, że nawet bez przysługujących obywatelom praw, byłoby ono w stosunku do nich najlepszym rodzicem jaki może być? Państwo jako takie nie jest realnym bytem, istnieją tylko ludzie realizujący zadania państwa – szeroko rozumiana administracja, urzędnicy. Czy można zakładać, że nawet bez przysługujących obywatelom praw urzędnicy, ujmowani łącznie, byliby najlepszym rodzicem jaki może być w stosunku do obywateli? Byłoby wręcz odwrotnie, ponieważ to prawa obywateli są tym, co uniemożliwia państwu całkowitą eksploatację i zniszczenie obywateli. W realiach braku praw obywateli państwo byłoby najgorszym rodzicem z możliwych, a nie najlepszym. Aby jednak prawa obywateli były czymś realnym musi istnieć system ochrony prawnej, realizowany przez wykwalifikowane osoby, których kwalifikacje zostały zweryfikowane zgodnie z prawem. Obywatel ogołocony ze swoich praw, obywatel bez praw efektywnie respektowanych, to tylko obiekt materialny w oczach mających przewagę urzędników. Zupełnie jak kotlet z psa. Jednak wielu rządzącym kotlet z psa nie przeszkadza. Oni to lubią.
środa, 29 maja, 2024
Jak co wybory obiecanki. Prawda jest taka, że w sprawie nie dzieje się nic
środa, 29 maja, 2024
Czyli nadal nic nie wiadomo.
środa, 29 maja, 2024
Jestem z Kozmina Wielkopolskiego który obwodnice ma juz zaprojektowana, podobno wszystko przyklepane, wykonawca wybrany i prace mialy juz się zacząć ale na razie cisza, jeszcze budowy nie zaczeli a juz maja 3 miesiace opóźnienia… dlatego myślę że s11 to tak może za 30 lat będzie
czwartek, 30 maja, 2024
A w zachodniopomorskim budowa S 11 właśnie jest na ukończeniu na całej długości od Kołobrzegu do granicy z woj.wlkp.czyli można
piątek, 31 maja, 2024
Człowiek przychodzi do restauracji, zamawia kotlet, piękna obsługa, znakomita zastawa, świetne warunki, wszystko pachnące, eleganckie, pełen komfort i stuprocentowa satysfakcja, jedzenie wykwitnie podane, znakomity smak, do syta, posiłek i cała otoczka warta swojej ceny, niezapomniane doświadczenie. Tydzień później okazuje się, że w tej właśnie restauracji podaje się kotlety z psa. Klienci, którzy jedli tam kotlet podzielą się na dwie grupy. Jedni, większość, będzie oburzona, będzie czuła i przejawiała obrzydzenie, a restaurację będą opisywać jako najgorsze miejsce z możliwych, jedna wielka obrzydliwość i zagrożenie dla wszystkich. Druga grupa, mniejszość, powie, że mają to gdzieś, restauracja jest super, wszystko jest tam na najwyższym poziomie, obsługa – marzenie, wspaniale, do tego najedli się do syta i ze smakiem, więc mają to gdzieś. Faktem jest jednak to, że gdy przedstawiciele drugiej grupy będą za kilka miesięcy poznawać nowe osoby i opowiadać im o swoich preferencjach żywieniowych, to każdy lub prawie każdy z nich będzie wolał, aby nie postrzegano go jako kogoś, kto lubi kotlety z psa i żywi się nimi. To samo dotyczy bardzo wielu innych branż, zwłaszcza prawniczej, z tą różnicą, że w ich przypadku inne są proporcje obu grup. W razie uświadomienia sobie realiów sympatyków kotletów z psa jest dużo więcej niż stanowczo oburzonych, ale również w tym przypadku liczni przedstawiciele pierwszej grupy nie będą chcieli być postrzegani jako ktoś, kto preferuje kotlety z psa, komu nie zależy np. na tym, aby państwo gwarantowało mu wykwalifikowaną i zweryfikowaną przez państwo obsługę prawną, tym samym jako ktoś, komu te gwarancje nie należą się, bo nie należy mu się ochrona prawna, która jeśli ma być realna, efektywna, to przecież musi być realizowana przez osoby z odpowiednimi kwalifikacjami, dopuszczonymi do obrotu po odpowiedniej weryfikacji, będące zatem uprawnione do działania w obrocie w związku z pozytywną weryfikacją ich kwalifikacji. To samo dotyczy poziomu ochrony prawnej, która albo jest realizowana na poziomie uzasadniającym przyznanie uprawnień, to jest na takim poziomie, który umożliwia pozytywną weryfikację kwalifikacji, albo realizuje się ją poniżej tego poziomu, świadcząc więc ludziom coś, co swoim poziomem nie dorasta do poziomu umożliwiającego pozytywną weryfikację kwalifikacji, co jednak, jakby nie patrzeć, czyni tę weryfikacje czymś zbędnym, skoro, to co ma zapewniać jest niepotrzebne, bo ludziom nie przeszkadza kotlet z psa. A skoro ta weryfikacja jest zbędna, to zbędne jest również zagwarantowanie obywatelom przez państwo ochrony prawnej. Brak gwarantowanej przez państwo ochrony prawnej to brak ochrony praw obywateli, bo prawa, które nie są chronione są prawami iluzorycznymi, de facto ich nie ma. Preferencja kotleta z psa jest więc preferencją tego, aby nie mieć żadnych praw, bo te, aby istniały realnie, wymagają efektywnej ochrony, a efektywną ochronę realizują osoby wykwalifikowane, o czym można mówić tylko wtedy, gdy kwalifikacje tych osób zostały zweryfikowane. Nic dziwnego, że preferujący na co dzień kotlety z psa nie chcą o tym jawnie, oficjalnie mówić – choćby nawet nieoficjalnie przyznawali, że mają to gdzieś, czy kotlet z psa był z psa, bo najedli się do syta, ze smakiem, w ekstra warunkach, przy znakomitej obsłudze, z eleganckim nakryciem, w super stylowym wnętrzu i wszystko było na najwyższym – ich zdaniem – poziomie. Z czego to wynika? Wynika to z myślenia na wpół magicznego i podatności na wyznawanie irracjonalnych utopii. W uproszczeniu można powiedzieć, że wynika to z dziecinności. Na czym polega ta utopia? Polega na tym, że dziecko nie musi być świadome swoich praw, nie musi liczyć na ich ochronę, de facto nie musi mieć żadnych praw, o ile ma pewność, że jest KTOŚ, kto się o nie zatroszczy, zapewni mu bezpieczeństwo i spełnienie innych potrzeb. W takim przypadku nie ma potrzeby powoływania się przez dziecko na swoje prawa, to jest na to, co mu się należy od innych. Kto jednak powiedział, że rodzice nie krzywdzą swoich dzieci? Kto powiedział, że najlepszy rodzic z możliwych nie krzywdzi czasem swoich dzieci, choćby przez nieuwagę. Co w takim przypadku? Jeżeli dziecko nie ma swoich praw, nie ma podstaw twierdzić, że należy mu się cokolwiek od innych, pozostaje mu pogodzić się z krzywdą, którą wyrządził mu najlepszy rodzic jaki może być. Pytanie jakim rodzicem jest państwo w stosunku do obywateli. Czy można zakładać, że nawet bez przysługujących obywatelom praw, byłoby ono w stosunku do nich najlepszym rodzicem jaki może być? Państwo jako takie nie jest realnym bytem, istnieją tylko ludzie realizujący zadania państwa – szeroko rozumiana administracja, urzędnicy. Czy można zakładać, że nawet bez przysługujących obywatelom praw urzędnicy, ujmowani łącznie, byliby najlepszym rodzicem jaki może być w stosunku do obywateli? Byłoby wręcz odwrotnie, ponieważ to prawa obywateli są tym, co uniemożliwia państwu całkowitą eksploatację i zniszczenie obywateli. W realiach braku praw obywateli państwo byłoby najgorszym rodzicem z możliwych, a nie najlepszym. Aby jednak prawa obywateli były czymś realnym musi istnieć system ochrony prawnej, realizowany przez wykwalifikowane osoby, których kwalifikacje zostały zweryfikowane zgodnie z prawem. Obywatel ogołocony ze swoich praw, obywatel bez praw efektywnie respektowanych, to tylko obiekt materialny w oczach mających przewagę urzędników. Zupełnie jak kotlet z psa. Jednak wielu rządzącym kotlet z psa nie przeszkadza. Oni to lubią.