DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Choroba niebieskiego języka. Czy jest groźna dla ludzi?

W województwie dolnośląskim wykryto ognisko choroby niebieskiego języka. Służby weterynaryjne podjęły pierwsze działania, a kolejne instytucje związane z rolnictwem zabierają głos w sprawie.

Fot. Rudy and Peter Skitterians / Pixabay

W Wielkopolsce tego typu przypadki – jak dotąd – nie wystąpiły. Mimo tego Wielkopolska Rada Rolnicza omówiła ten temat podczas posiedzenia, które odbyło się w czwartek, 28 listopada w siedzibie Wielkopolskiej Izby Rolniczej. Przedstawiciele WRR-u obawiają się, że ewentualne kolejne ogniska mogą mieć przełożenie na spadek cen bydła i produktów pochodzenia zwierzęcego. – W przypadku rozwoju choroby na terenie kraju, w dobie wysokich kosztów produkcji, może doprowadzić to do znacznej likwidacji stad zwierząt w gospodarstwach i odejścia od tego rodzaju działalności rolniczej zwłaszcza w małych i średnich gospodarstwach – mówi Krzysztof Grabowski, przewodniczący Wielkopolskiej Rady Rolniczej.

Zagrożone gatunki a ludzie

Wielu hodowców obawia się o przyszłość w związku z wykrytym ogniskiem choroby niebieskiego języka krów. Ta potoczna nazwa nie oznacza jednak, że problem dotyczy wyłącznie tych zwierząt. Narażone są również owce, kozy czy dzikie zwierzęta jak sarny, jelenie i łosie. O wszystkim tym dowiedzieli się uczestnicy spotkania, wśród których nie brakowało też rolników.

Zakaźna choroba nie jest jednak – jak zaznaczają przedstawiciele Wielkopolskiej Rady Rolniczej – groźna dla ludzi ani innych gatunków zwierząt. „Chorobą zwierzęta nie zarażają się bezpośrednio od siebie, a za sprawą owadów kłująco-ssących (kuczmany), krwi lub nasienia” – informują przedstawiciele WRR-u.

Podkreślają również, że „produkty pochodzenia zwierzęcego także są bezpieczne dla konsumentów”. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ich niewłaściwe przechowywanie – jak zaznaczają – „może doprowadzić do zakażenia wirusem innych zdrowych osobników”.

Choroba nie zawsze objawia się natychmiast. Zdarza się, że daje o sobie znać po dłuższym czasie. Nie jest ona objęta obowiązkiem zwalczania zgodnie z prawem Unii Europejskiej. „Mimo wszystko zgodnie z krajową ustawą o ochronie zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt obowiązkowe jest zgłoszenie wykrycia występowania choroby” – podkreślają przedstawiciele Wielkopolskiej Rady Rolniczej.

Rozporządzenie w przygotowaniu

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowuje rozporządzenie ws. tego zjawiska. Wiadomo już, że wg unijnych przepisów będzie ono ustanawiać strefę o wielkości 150 km od ogniska choroby, w której będą obowiązywać pewne ograniczenia. Poinformowali o tym przedstawiciele Wielkopolskiej Izby Rolniczej, którzy również byli obecni na spotkaniu: „W przypadku stwierdzenia ogniska, Powiatowy Lekarz Weterynarii będzie mógł czasowo ograniczyć przemieszczanie zwierząt z tego gospodarstwa do innych gospodarstw. Do strefy będzie można przywozić bydło z innych regionów, wolnych od choroby. Jeśli pochodzi ono spoza Polski, to zawsze musi mu towarzyszyć świadectwo zdrowia wraz z powiadomieniem w systemie TRACES NT”.

Wielkopolska w strefie?

W strefie, o której mowa, może znaleźć się także znaczna część Wielkopolski. Ma to związek z wykryciem ogniska na Dolnym Śląsku. Niepotwierdzone pozostają jak dotąd informacje o kolejnym – tym razem w województwie zachodniopomorskim. „Należy spodziewać się, że cała Wielkopolska, za wyjątkiem powiatu kolskiego oraz niektórych gmin w powiatach konińskim, tureckim i wągrowieckim będzie objęta taką strefą. Nie będzie jednak żadnych ograniczeń przy sprzedaży bydła do ubojni” – informują przedstawiciele WIR w swoim komunikacie.

0 Dołącz do dyskusji

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz