Z informacji, do których dotarł portal wlkp24.info wynika, że w jarocińskim szpitalu ma dojść do zwolnień. Pracę może stracić kilkanaście osób. Personel, którego mają dotyczyć zwolnienia, jest oburzony i nie chce do tego dopuścić.

Sytuację dotyczącą planowanych zwolnień przedstawiła portalowi wlkp24.info anonimowo osoba, która znalazła się w gronie pracowników mających stracić w najbliższych miesiącach pracę. Zwolnione mają zostać pielęgniarki, położne oraz salowe. Zostaną tylko te osoby, które – jak zaznaczyła – są objęte okresem ochronnym przed przejściem na emeryturę. – Około 20 osób z oddziału położniczego i noworodkowego ma stracić pracę. Zostanie on zamknięty. A personel z całego oddziału położniczo-ginekologicznego i noworodkowego ma zostać zwolniony. Zostanie tylko ginekologia z siedmioma łóżkami, na którym zostaną tylko osoby pod ochronką. Nie było mowy o zwolnieniach lekarzy. W ogóle nie padło to hasło. Zwalnia się położne, pielęgniarki, salowe – wyjaśnia pracownica szpitala.
Decyzja o zwolnieniach ma być podyktowana trudną sytuacją finansową szpitala w Jarocinie. – Przeliczono, że po pierwszym półroczu są długi i taki oddział, który nie przynosi zysków, należy zamknąć – dodaje.
Jak podkreśla, propozycją pracownic było pójście z prezes szpitala na ugodę i zmniejszenie wymiaru pracy do 3/4 etatu. Miałoby to obniżyć wydatki związane z wynagrodzeniami, a jednocześnie – jak zaznacza – mogłoby to pozwolić na zachowanie wszystkich etatów. – Pani prezes zgodziła się, że na razie tak zostanie, że możemy pracować wszystkie. Po czym nastąpiło zaskoczenie. Zwołano zebranie i taka informacja. Nikt tego nie wiedział i się na to nie przygotował – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Zdziwienie było tym większe, że oddział pięć lat temu został przeniesiony do dobudowanej części szpitala, która została wyposażona w nowy sprzęt. Jarocińska porodówka w 2024 roku przyjęła ponad 400 porodów. W ciągu pierwszego półroczna tego roku – około 240.
Osoby, których mają dotyczyć zwolnienia, nie zamierzają czekać z założonymi rękami. Chcą, aby władze powiatu i radni (powiatowi oraz miejscy) jeszcze raz przeanalizowali problemy szpitala. – Przedstawiałyśmy (władzom szpitala – przyp. red.) nasze propozycje, jak można by zadziałać, aby rozwijać się i generować zyski, a nie straty – podkreśla.
Portal wlkp24.info skontaktował się z prezes Szpitala Powiatowego w Jarocinie Beatą Walczak-Silińską. Jak zaznacza, oddział położniczy ma przestać funkcjonować od 1 listopada. Jednocześnie dementuje plotki pojawiające się w przestrzeni publicznej, wskazujące, że miałoby to nastąpić 1 lipca. – Zamknięte zostanie tylko położnictwo. Ginekologia będzie działać w takim zakresie, jak do tej pory. Jeśli zamkniemy położnictwo, to wiadomo, że oddział noworodkowy też zostanie zamknięty – podkreśla.
Prezes potwierdza, że powodem cięcia kosztów jest zadłużenie. – Jeśli chodzi o położnictwo, to procedury nie są doszacowane. Położnictwo razem z ginekologią jest 2,5 mln zł na minusie w pierwszym półroczu. Jeśli będzie to tak wyglądało do końca roku, to na samym oddziale ginekologiczno-położniczym mamy stratę rzędu 5 mln zł – wylicza i dodaje: – Aby ratować szpital, który jest w bardzo złej kondycji, niestety trzeba podjąć trudne, męskie decyzje i to przeze mnie – przez kobietę.
Jej zdaniem na problemy finansowe oddziału, który ma zostać zamknięty, wpływa kilka czynników. Jednym z nich jest liczba urodzeń, a drugim – niska wycena świadczeń. – Jesteśmy szpitalem z pierwszym stopniem referencyjności. Czy Środa Wielkopolska, czy Pleszew ma drugi stopień. To oznacza, że my możemy odbierać porody po 36 tygodniu ciąży, a tamte dwa czy też Ostrów Wielkopolski i Poznań, tam mogą rodzić się wcześniaki. Wycena tych procedur jest inna, więc pewnie kondycja finansowa tych oddziałów też jest inna – argumentuje prezes jarocińskiej lecznicy.
Beata Walczak-Silińska mówi jasno – pracę ma stracić dokładnie 16 osób. W kwestii zwolnień nie poruszono tematu lekarzy, ponieważ oni są zatrudnieni na innych zasadach. Nie mają umów o pracę, ale kontrakty. To oznacza, że nie otrzymają wypowiedzeń, ale też nie wszyscy mogą nadal mieć co robić w jarocińskim szpitalu.
– Jeśli ginekologia będzie jeszcze pracować, to być może będzie potrzeba mniej lekarzy podczas dyżurów. To jest kwestia tego, w jakim kierunku pójdzie ginekologia. Na razie pozostaje tak, jak jest – dodaje.
Dyrekcja szpitala nie widzi na razie innego rozwiązania, jak cięcie kosztów w postaci zwolnień, aby nierentowny oddział nie przynosił dalszych strat. Istnieje jednak światełko w tunelu, ale wszystko rozbija się o pieniądze.
Prezes Walczak-Silińska słyszała – jak mówi – że o planowanych zwolnieniach została powiadomiona burmistrz Jarocina Urszula Wyremblewska-Korzyniewska. Temat trudnej sytuacji finansowej nie jest też obcy radnym powiatowym czy miejskim. O zadłużeniu i złej kondycji tej placówki mówi się od lat. To właśnie od dalszych decyzji samorządowców może zależeć los 16 osób, które miałyby w najbliższych miesiącach stracić pracę.
– Jako prezes odpowiadam za finanse szpitala. Niektórzy mają bardzo wiele do powiedzenia, choć nie zawsze znają szczegóły dotyczące tego, jak to faktycznie wygląda od strony budżetu – podkreśla prezes Szpitala Powiatowego w Jarocinie broniąc swojej decyzji.
Niewykluczone, że jeśli samorządowcy znajdą pieniądze na pomoc szpitalowi, decyzja o zwolnieniach zostanie cofnięta. Ta kwestia pozostaje otwarta.
W najbliższy poniedziałek ma dojść do spotkania prezes szpitala z pracownikami, podczas którego mają zostać omówione dalsze kwestie dotyczące przyszłości oddziału i zatrudnienia. Do sprawy planowanych zwolnień mają prawo odnieść się także związki zawodowe.
Do tematu będziemy wracać.
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz