Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Gdyby ktoś myślał, że Areszt Śledczy w Ostrowie Wielkopolskim to miejsce, w którym po prostu znajdują się osadzeni, jest w błędzie. Przedstawiciele jednostki od pewnego czasu coraz bardziej dbają o pamięć historyczną. Jednym z momentów przełomowych, które sprawiły, że areszt stał się miejscem opowiadania historii, było dotarcie do archiwalnych zdjęć działacza Solidarności, Juliana Zydorka, który był tu internowany. – Dosyć przypadkowo doszło do spotkania dyrektora ze znajomymi, które powiedziały mu o Stefanie Łyszczaku, który chce opowiedzieć o swoich doświadczeniach. Dlatego zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie przybliżyć to młodzieży – mówi ppor. Michał Łuczkanin, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim.
Stefan Łyszczak w okresie PRL-u był zatrzymywany i aresztowany około 40 razy. Ta informacja wywarła ogromne wrażenie na młodzieży z I Liceum Ogólnokształcącego w Ostrowie Wielkopolskim, która została zaproszona do aresztu, by spotkać się z internowanym mieszkańcem miasta. Mężczyzna opowiedział o trudach przymusowej rozłąki z rodziną oraz dwojgiem chorych dzieci. Z celi w Ostrowie trafił do Gębarzewa pod Gnieznem. – Najbardziej zapadła mi w pamięć właśnie historia, kiedy jechali więźniarką przez Ostrów i uderzali w szyby, głośno śpiewając pieśni patriotyczne i religijne, żeby zwrócić na siebie uwagę mieszkańców – mówi Joanna Stawik, uczennica klasy III C I LO.
Historyk z ostrowskiej szkoły, który w ramach jednej z lekcji przyszedł z uczniami do aresztu, nie ukrywa, że słuchanie opowieści ludzi, którzy byli w centrum tamtych wydarzeń, jest najlepszym sposobem nauki historii. – Warto pamiętać o ludziach, którzy działali na samym dole. Bez ich zaangażowania, poświęcenia i ofiary, nie byłoby wolnej Polski. Jestem o tym głęboko przekonany – wyjaśnia Piotr Grabarz, nauczyciel historii w ostrowskim liceum.
– Nigdy nie myślałem w tamtym okresie, że kiedykolwiek przekroczę te mury właśnie w takim temacie i będę przemawiał do młodzieży, która urodziła się po stanie wojennym. Mój pobyt tutaj jest na tyle wzruszający, że przypominają mi się tamte lata i dni – wyznaje Stefan Łyszczak, który na koniec spotkania z uczniami zaoferował, że chętnie przyjdzie do szkoły i opowie ich rówieśnikom o wydarzeniach, w których brał udział kilkadziesiąt lat temu.
czwartek, 21 lutego, 2019
I tam powinien siedzieć do dziś a nie nauczać fałszywej historii!!
czwartek, 21 lutego, 2019
a tata mówił , Stefciu nie idz tą drogą