Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
Edukacja jest ważna. Oczywiście nie wszystkie jej obszary. Edukacja seksualna jest raczej zbędna, podobnie jak np. etyczna. Co innego edukacja historyczna – ta jest niezbędna. Zwłaszcza, jeżeli mówimy o historii najnowszej, wypaczonej przez łże-media. Starosta jarociński rozumie to doskonale, dlatego postanowił zafundować uczniom wyjście na „Smoleńsk”.
Starosta jarociński to człowiek młody, ze wszystkich starostów w kraju najmłodszy. Dobrze wie więc, czego młodzież potrzebuje. Nastolatkowie nie zawsze garną się do podręczników. Czytelnikami niepokornej prasy też w większości nie są, a konferencję prasową Komisji Macierewicza mogli przeoczyć. Kilka poprzednich również. To skąd będą wiedzieli, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku? Z kina, oczywiście.
„(…) chcemy przybliżać Naszej młodzieży najnowszą historie Polski nie tylko poprzez podręczniki i kredę na tablicy” – obwieścił na Facebooku Bartosz Walczak, 28-letni politolog zarządzający powiatem jarocińskim, po tym, jak zadzwoniła do niego dziennikarka GW, która zadawała tendencyjne pytania. Pytała m.in. o 14 000 złotych z powiatowego budżetu, za które zakupione zostały bilety na „Smoleńsk”. Dzięki temu na film pomaszerują uczniowie jarocińskich zawodówek, techników i liceów.
Niestety, nie wszyscy internauci dali lajka i komentarz z uśmiechniętą buźką. Ale starosta to człowiek młody, z mediami społecznościowymi obyty, z tropu zbić się nie dał.
„Naprawdę? Naprawdę, z czystym sumieniem i bez politycznego kunktatorstwa bierzesz w tym udział i próbujesz tego bronić…?” – pytał starostę p. Łukasz. Starosta trzeźwo zauważył, że „Nie można mieszać historycznych faktów z polityką”. Święte słowa! Dalej pytał retorycznie, próbując uświadomić oponentom ich niekonsekwencję logiczną: „Katastrofa prezydenckiego samolotu i smierć blisko 100 osób zmierzających na obchody zbrodni katyńskiej – to nie cześć najnowszej historii?”. Ano część. Od kilku lat Tomasz Bagiński próbuje zrealizować film „Hardkor 44”, w którym powstańcy walczą z oddziałem nazistowskich cyborgów bojowych. „Powstanie warszawskie – to nie część historii?” – mógłby zapytać starosta.
Facebookowicze mieli więcej pytań. „Czy na film Ida – historyczny i nagrodzony Oscarem też Pan zafunduje młodzieży bilety do kina?”. Z chamstwem się nie dyskutuje, starosta skwitował więc krótko: „na hejt odpowiadał nie będę”. I słusznie.
„Smoleńsk” oglądałem w dniu premiery. Zobaczyłem dokładnie to, czego się spodziewałem. Jest spisek uknuty przez Tuska i Putina, którzy omówili wszystko spacerując po sopockim molo. Rozmawiali po niemiecku. Są patrioci atakowani przez stada agresywnych lemingów, którym mózgi wyprała telewizja TVMSAT. Jest też wybuch na pokładzie Tupolewa.
Sam dzień premiery opóźnił się prawie o pół roku. Mówi się o tym, że zablokował ją brat tragicznie zmarłego prezydenta. Dlaczego miałby to zrobić? Bo abstrahując od zawartych w nim tez, ten film to katastrofa. Scenariusz jest toporny, zero-jedynkowy, nie pozostawia żadnej przestrzeni do refleksji. Główny wątek opiera się na relacji dziennikarki Niny z jej przełożonym, redaktorem „reżimowej” telewizji. Zły szef nakierowuje naiwną dziennikarkę na wersję spiskowców, ona pomimo tego dochodzi do „prawdy”. To mogła być ciekawa, angażująca widza historia. Niestety, przy Beacie Fido, odtwórczyni głównej roli, pamiętna kreacja Pawła Deląga w „Quo Vadis” wypada jak Borussia Dortmund przy Legii Warszawa, a wątek jest prowadzony z subtelnością właściwą walkom w klatce.
Poziom artystyczny najnowszego dzieła Antoniego Krauzego kojarzy mi się z poziomem merytorycznym II Konferencji Smoleńskiej – eksperci skupieni wokół obecnego szefa MON tezę o zamachu udowadniali wtedy przy pomocy parówek i puszek po piwie. Ale nie o artyzm tutaj chodziło. Jarocińscy uczniowie wnioski wyciągną sami. Przed nimi jeszcze kilka sezonów serialu nadawanego w telewizjach informacyjnych. W roli głównej Antoni Macierewicz. Budżet – 3,5 mln zł na rok.
*Wszystkie cytaty pochodzą z profilu Bartosza Walczaka na portalu Facebook; pisownia oryginalna
Przemysław Ciupka
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz