Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.
KKS Kalisz uległ faworyzowanej Legii Warszawa w meczu 1/2 finału Fortuna Pucharu Polski. Stadion Miejski w Kaliszu ponownie wypełnił się do ostatniego miejsca. Także goście szczelnie oblegli przeznaczony dla nich sektor. Atmosfera była wyjątkowa, podobnie jak rywalizacja w tej fazie rozgrywek. Dla „Wojskowych” był to kolejny krok na drodze po puchar. Dla KKS-u – możliwość zapisania jeszcze jednej karty w historii tego 98-letniego klubu, który nigdy nie zaszedł tak daleko w żadnych ogólnopolskich rozgrywkach.
Choć nadzieje były ogromne, a wiarę w zespół gospodarzy dało się odczuć na każdym kroku, początek spotkania pokazał, że o zwycięstwo będzie niezwykle trudno. Legia wyszła na prowadzenie już w 2. minucie za sprawą 19-letniego Igora Strzałka. Mający na koncie dopiero 6 występów w PKO BP Ekstraklasie pomocnik rozstrzygnął to spotkanie na korzyść swojej drużyny.
Taki cios tuż po rozpoczęciu gry podciął skrzydła piłkarzom „Dumy Kalisza”. Próbował to zmienić trener Bartosz Tarachulski oklaskując niemal każde ważne zagranie i każdą kolejną interwencję, która przynosiła wymierny efekt dla jego zespołu. Drużyna po kwadransie podniosła się i zaczęła coraz odważniej atakować. Szybka wymiana piłek, próby zaskoczenia przeciwnika prostopadłymi podaniami, dryblingi w sytuacjach jeden na jednego, składne akcje kończące się strzałami. To obraz KKS-u, który jeszcze przed przerwą nawiązał do tego, co prezentował w poprzednich spotkaniach Fortuna Pucharu Polski.
Po zmianie stron gospodarze jeszcze odważniej ruszyli do ataku. W krótkim czasie stworzyli sobie kilkanaście okazji do tego, by wyrównać, ale piłka jak zaczarowana ciągle mijała słupki bramki strzeżonej przez Cezarego Misztę. W jednej z nich piłkę z linii bramkowej wybijali obrońcy. W kolejnej trafiła ona w poprzeczkę, po czym „Wojskowi” wyekspediowali ją poza pole karne.
Niedosyt rósł proporcjonalnie do upływających minut. W końcówce piłkarzom KKS-u zaczęły puszczać nerwy, co umiejętnie wykorzystywali goście grając na czas i opóźniając wznowienie gry po niegroźnych faulach. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał będący już na ławce rezerwowych Nikodem Zawistowski za wyjaśnienie sędziemu głównemu, co myśli o sposobie prowadzenia przez niego zawodów.
Frustracja była też dobrze widoczna wśród piłkarzy „Dumy Kalisza” po tym, jak po jednej z akcji w polu karnym sędzia Jarosław Przybył nie podyktował rzutu karnego dla gospodarzy. Sytuacja została nazwana największą kontrowersją tego meczu, ale z trybun trudno było jednoznacznie ją ocenić. Arbiter nie skorzystał z technologii VAR, aby bardziej drobiazgowo ją przeanalizować. Szybko podjął decyzję o kontynuowaniu gry.
W końcówce gospodarze opadli z sił, ale niesieni dopingiem ok. 8 000 kibiców starali się wyrównać. Nie doszło jednak do tego i Legia Warszawa mogła świętować awans do finału Fortuna Pucharu Polski, w którym zmierzy się albo z Rakowem Częstochowa, albo z Górnikiem Łęczna. Drugi półfinał zaplanowano na środę, 5 kwietnia o 20.30.
Trener Kosta Runjaić przyznał, że jego zespół nie zagrał na 100 proc. swoich umiejętności, a przyczyny szukał m.in. w krótkim czasie na odpoczynek pomiędzy meczem z KKS-em a ligowym starciem z Rakowem.
Szkoleniowiec KKS-u Kalisz Bartosz Tarachulski natomiast był wyraźnie przybity po porażce, mimo że gra jego zespołu praktycznie przez całe spotkanie mogła się podobać. Podczas pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że zarówno on, jak i jego zespół do ostatniej minuty wierzyli, że są w stanie pokonać Legię i spełnić swoje wielkie marzenie – wywalczyć awans do finału pucharowych rozgrywek.
KKS Kalisz – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 – Igor Strzałek (2.)
KKS Kalisz: Maciej Krakowiak – Kasjan Lipkowski, Wiktor Smoliński, Filip Kendzia – Nikodem Zawistowski (82. Bartłomiej Putno), Adrian Łuszkiewicz (44. Jakub Głaz), Mateusz Wysokiński (88. Wiktor Staszak), Kamil Koczy (82. Jakub Wilczyński) – Michał Borecki (88. Bartosz Gęsior), Nestor Gordillo, Piotr Giel
Legia Warszawa: Cezary Miszta – Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro, Paweł Wszołek (69. Mattias Erik Johansson) – Josue, Igor Strzałek (46. Patryk Sokołowski) – Bartosz Slisz, Filip Mladenović (69. Makana Baku), Ernest Muci (46. Maciej Rosołek) – Tomas Pekhart
Skomentuj ten wpis jako pierwszy!
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz