DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Tworzyć i kochać znaczy „żyć”

Po recenzjach książek, których bohaterem był legendarny Krzysztof Komeda Trzciński, przyszła pora na inną wybitną artystkę choć nie związaną z muzyką i filmem, a malarstwem. Olga Boznańska to dla jednych wybitna postać przełomu XIX  i XX wieku, dla innych zapomniana postać. Warto więc sobie przypomnieć jej losy, twórczość i osobowość. To wszystko znajdziecie w książkach, które polecamy Wam na długi majowy weekend.

To nasza kolejna odsłona akcji „Książka dobra na każdy czas”. Zwłaszcza w czasie społecznej kwarantanny sięgamy chętniej po książki. My polecamy te z naszej domowej biblioteczki i potwierdzamy: warto zostać w domu, żeby czytać książki.

Angelika Kuźniak „Boznańska. Non finito”

Angelika Kuźniak „Boznańska. Non finito”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019

Reporterka, mistrzyni biografii – Angelika Kuźniak. Jej ostatnia książka ukazała się jesienią minionego roku. Pisarka ponownie na warsztat wzięła postać znaną, obok której twórczości i stylu życia nie przechodzi się obojętnie. To Olga Boznańska, portrecistka, malarka, wybitna przedstawicielka swojej epoki. Urodziła się w Krakowie w 1865 roku, zmarła w 1940 r. w Paryżu, gdzie mieszkała i miała swoją pracownię przy Boulevard Montparnasse. Od najmłodszych lat uczyła się rysunku i malarstwa, na kursach i w prywatnych szkołach w Monachium. W prywatnych, bo jako kobieta nie miała wówczas wstępu na zajęcia w Akademii Sztuk Pięknych. Kilka lat później przyszły pierwsze sukcesy, pod koniec XIX w. przeniosła się do Paryża, gdzie u schyłku lat przyszło jej żyć w biedzie.

Angelika Kuźniak bardzo skrupulatnie przedstawia swoją bohaterkę. Artystkę, dla której „tworzyć” oznacza „żyć”. Największą sławę przyniosły jej portrety. Nie upiększała w nich modeli, nie kokietowała publiczności. „Dla Boznańskiej charakter, emocje i uczucia, »moralna« osobowość będą zawsze ważniejsze niż uroda modeli” – to jedno z określeń jej malarstwa, jakie pada w książce.

Boznańskiej w portretach udawało się uchwycić prawdę o modelu, oddać jego emocje i prawdziwy charakter, niemalże „prześwietlić” duszę. Swego czasu nawet wybuchł skandal o oddanie aż za nadto prawdziwego charakteru postaci, opisany przez reporterkę. Angelika Kuźniak przybliża nam, jak Boznańska pracowała, w jakich warunkach, jak długo malowała portrety („Maluję, maluję i ledwie widać, że pracuję przy portretach, tak leniwie postępują one. Tyle, tyle pracy w każdym z nich”), paletę barw, którymi operowała. Przez jej pracownię w najlepszych latach przewijają się tłumy znanych i mniej znanych: pozują, bywają u Boznańskiej, rozmawiają (choćby Zofia Stryjeńska, notabene bohaterka innej książki Kuźniak). Malowała w pracowni, ceniła światło zastane, w jej twórczości dominował walor, gra tonów i półtonów. Kochała zwierzęta, do tego stopnia, że po jej pracowni harcowały myszy. Mimo że żyła 100 lat temu, to nawet wtedy była z innej epoki. „Po Paryżu chodziła w sukni gipiurowej z trenem pełnym falban i plis; drobna, delikatna – wyglądała jak posąg wyjęty na chwilę z ciemności piramidy” – jest napisane na obwolucie książki.

Sztuka Olgi Boznańskiej wypełniała całe jej życie, toteż trudno wydzielić w nim sferę całkowicie prywatną. Angelika Kuźniak pisze o rodzicach Boznańskiej, jej relacjach z siostrą, z mężczyznami, o narzeczonym. Przytacza fakty, snuje też domysły. Wszystkie na podstawie źródeł. Angelika Kuźniak wykonała olbrzymią pracę studiując materiały archiwalne. Miała też niełatwe zadanie, bo jej bohaterka była już wielokrotnie opisana. Gdy pisze o jedynym narzeczonym Boznańskiej Józefie Czajkowskim, przyznaje, że „nie ma wglądu w całe życie cielesne, duchowe i uczuciowe Olgi Boznańskiej. Jednakże uczyniła wszystko, aby odnaleźć na ten temat to, co nazywa się rzeczową informacją”. Takie wtrącenia są charakterystyczne dla tej książki, jest tutaj nawet miejsce na didaskalia. By przybliżyć postać Boznańskiej, namalować jej portret, Kuźniak przywołuje – już na samym wstępie – świadków zdarzeń, na których potem powołuje się w książce. Mimo tych wtrąceń, odautorskich komentarzy, opowieść toczy się zgrabnie; w końcu snuje ją Angelika Kuźniak, ceniona i nagradzana reporterka (m.in. trzykrotnie nagrodą Grand Press). Ta pisarka ma na swoim koncie książki m.in. o Zofii Stryjeńskiej („Stryjeńska. Diabli nadali”, za którą była nominowana do Nagrody Literackiej „Nike”), Ewie Demarczyk czy Bronisławie Wajs-Papuszy.

Dużym walorem tej napisanej pięknym językiem książki są także zdjęcia Olgi Boznańskiej i reprodukcje jej obrazów. Ciekawie wypadają także porównania, które czynimy, czytając choćby o realiach społecznych czy o kosztach życia w Krakowie i Paryżu. Książka z pewnością nie tylko dla miłośników malarskiego modernizmu czy sztuki w ogóle, ale dla wszystkich zainteresowanych ciekawą opowieścią.

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze „Krótka historia o długiej miłości”

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze „Krótka historia o długiej miłości”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018

Kolejna książka Angeliki Kuźniak, którą dzisiaj polecamy, to ta napisana we współpracy z reporterką Eweliną Karpacz-Oboładze (panie pracowały już wcześniej razem przy książce „Czarny anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”). Ukazała się na rynku w 2018 roku. To historia miłości Wiesławy Pajdak i Jerzego Śmiechowskiego – łączniki i żołnierza Polski Podziemnej walczących z niemieckim okupantem.

Za działalność niepodległościową po II wojnie światowej zostali skazani na lata więzienia. I właśnie w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej narodziła się ich miłość. Zakochali się w sobie, nie widząc się. Siedzieli w sąsiadujących ze sobą celach. Na początku rozmawiali przy użyciu alfabetu Morse`a, a gdy ich przeniesiono – pisali do siebie listy. I właśnie w dużej mierze z listów składa się ta książka – faktycznie, „krótka historia”, bo ujęta na blisko 200 stronach. Aż chciałoby przeczytać się więcej o bohaterach – nie tylko o Jerzym i Wiesławie, ale także o jego i jej rodzicach. Antoni Pajdak w 1950 roku został zesłany na Syberię, matka Janina była oskarżana przez UB. Czytamy, jak starają się o widzenie, jak ojciec zwraca się kilkukrotnie do różnych instytucji o darowanie synowi kary. „Człowiek powinien trzymać się prosto” – powtarza sobie w trudnych chwilach Ju, czyli Jerzy Śmiechowski. A my wtedy tylko możemy się domyślać, ile sił kosztuje i jakiego charakteru wymaga to „trzymanie się prosto”.

To piękna, fascynująca historia miłosna, której każdy z bohaterów jest mocno doświadczony przez historię, doznał wielu cierpień, a lata młodości zostały mu odebrane. Czy obydwoje wytrwaliby w tej więziennej rzeczywistości, gdyby nie miłość? Chciałoby się dłużej delektować tą historią. Autorki zdecydowały się na oszczędną formę – listów Jerzego, jego ojca, oraz Wiesławy i jej ojca, wypisów z raportów, do których dopowiadają niezbędne dla całej historii szczegóły. Może to był celowy zabieg – przecież zawsze pierwszy plan lepiej wypada na surowym, minimalistycznym tle…

Napisz do autora

Komentarze (2)
  • M
    Mila

    sobota, 2 maja, 2020

    Bardzo dziękuję za polecanie ciekawych książek. Na szczęście nie idziecie w stronę grafomanii, np. gniotów Katarzyny Michalak czy Blanki Lipińskiej, lecz w stronę literatury przez duże L. 🙂 Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  • O
    Ola

    sobota, 2 maja, 2020

    Obydwie czytałam i bardzo polecam.

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz