DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

To jest play-off! Mestrić ratuje Rebud KPR Ostrovię! [WIDEO]

W sezonie regularnym ORLEN Superligi oglądaliśmy dwa pewne zwycięstwa Rebud KPR Ostrovii z PGE Wybrzeżem. W Gdańsku różnicą jedenastu bramek, w rewanżu dziesięciu. Ale jeśli ktoś myślał, że w ćwierćfinale play-off będzie szybko, łatwo i przyjemnie był w dużym błędzie. Tym razem o zwycięstwie decydowały ostatnie minuty.

Mimo że Ostrovia miała w dwumeczu bilans +21, to przedstawiciele jednej i drugiej drużyny oraz eksperci piłki ręcznej zapowiadali, że to właśnie w tej parze może być najciekawiej. Nie mylili się, przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze starcie. – W play-off to nie będzie mieć większego znaczenia, że Ostrovia dwukrotnie wygrywała wysoko. Każdy mecz będzie bardzo wyrównany. Nie zdziwię się, jeśli o awansie zdecyduje trzecie spotkanie – mówił Artur Siódmiak, komentator Polsatu Sport, były reprezentant Polski.

Pod większą presją w pierwszym spotkanie byli z pewnością szczypiorniści Rebud KPR Ostrovii, którzy przystąpili do fazy play-off z wysokiego trzeciego miejsca. Pełna hala na inaugurację i duże nerwy od początku spotkania. Gospodarze dopiero w trzeciej minucie rzucili pierwszą bramkę. Z rzutu karnego nie pomylił się Kamil Adamski. W kolejnych to on brał ciężar na swoje barki. Lider Ostrovii po chwili dorzucił trzy kolejne bramki i było 5:2.

Kiedy wydawało się, że Rebud KPR Ostrovia ma pod kontrolą boiskowe wydarzenia przy prowadzeniu 10:7, uaktywnił się w ataku Patryk Siekierka. Dwa trafienia skrzydłowego Wybrzeża i po chwili był remis po 11:11. Kluczowym momentem pierwszej połowy były dwie interwencje z rzędu Sandro Mestricia przy wyniku 14:13. To dzięki nim gospodarze na przerwę schodzili przy prowadzeniu 16:13.

W drugich połowie nie było spokojniej. Wybrzeże po dziesięciu minutach wyszło na pierwsze prowadzenie 22:21. Kolejne bramki rzucał Mikołaj Czapliński. Po czasie dla trenera Kima Rasmussena, gospodarze nieco uspokoili grę, w której było za dużo błędów. To pozwoliło wrócić na trzybramkowe prowadzenie 26:23. Trener Patryk Rombel próbował uaktywnić kolejnych graczy, ponieważ znów nieskuteczny był Jakub Będzikowski. Ważne bramki zaczął rzucać Ionut Stanescu, stąd na trzy minuty przed końcem spotkania było kolejny remis 29:29.

W ostatnich dwóch minutach gospodarze grali z przewagą jednego gracza. Komplet publiczności na stojąco dopingował swój zespół. Najpierw bramkę po indywidualnej akcji rzucił Dmitrij Smolikow, chwilę później dzięki dobrej defensywie i przechwycie z Mateuszem Zembrzyckim znalazł się Daniel Reznicky. Na minutę przed końcową syreną to Ostrovia prowadziła 32:31. Po chwili odpowiedział Czapliński. Ostrovia miała ostatnią akcję, ale sędziowie odgwizdali grę pasywną. Wybrzeże dwukrtonie miało okazję doprowadzić do remisu, ale w bramce był Sandro Mestrić! W ćwierćfinałowej rywalizacji do dwóch zwycięstw Ostrovia prowadzi 1:0. Drugi mecz w Gdańsku 23 kwietnia.

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz