Gospodarze rozpoczęli mecz w dobrym stylu. Prowadzili 3:0 i 5:2. Później, podobnie, jak w poprzednich spotkaniach, biało-czerwonych dopadła niemoc. W efekcie rywale odrobili straty i objęli nawet prowadzenie. W Ostrovii widoczny był brak kilku kontuzjowanych zawodników. Z konieczności na rozegraniu musiał występować Szymon Wojciechowski, który dopiero stawia swoje pierwsze kroki na tej pozycji.
Do przerwy ASPR wygrywał 21:20, natomiast na początku II połowy goście powiększyli prowadzenie do sześciu goli. Wtedy biało-czerwoni zabrali się za odrabianie strat. W ostatnich fragmentach emocje były przeogromne. W samej końcówce Ostrovia wygrywała 37:36, ale rywale zdołali doprowadzić do wyrównania w ostatniej niemal sekundzie. Wtedy jeden z graczy gości zagrał piłkę nogą. Otrzymał za to czerwoną kartkę, a następnie niebieską. Sędziowie podyktowali rzut karny. Już po upływie 60 minut na linii 7 metra stanął Jakub Tomczak, ale trafił w poprzeczkę. Spotkanie zakończyło się remisem 37:37, co w myśl nowych przepisów doprowadziło do serii rzutów karnych. No i w tych karnych bohaterem był Tomasz Piskorski. Bramkarz Ostrovii obronił trzy karne, a gospodarze wygrali 40:38.
Retransmisja meczu dostępna jest tutaj:
To nie był horror,tylko profanacja pilki ręcznej w wykonaniu obu zespołów, a szczególnie Ovii. Tracimy z ostatnim zespolem prawie 40 bramek ,ludzie co wy gracie ?!!!!
To nie był horror, tylko profanacja piłki ręcznej w wykonaniu obu zespołów, a szczególnie Ovii. Tracimy prawie 40 bramek z ostatnim zespołem!!!! Niektórzy powinni się zastanowić co robią na tym boisku.