DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Po marszu w Kaliszu radny cytuje poetę: "Tam, gdzie pali się książki, w końcu będzie się palić ludzi"

Przedstawiciele kolejnych ugrupowań politycznych komentują wydarzenia, które miały miejsce 11 listopada w Kaliszu. Podczas marszu zorganizowanego przez środowiska nacjonalistyczne doszło do publicznego spalenia reprintu Statutu Kaliskiego – dokumentu regulującego sytuację prawną Żydów w Polsce. Ten akt nadał 16 sierpnia 1264 roku właśnie w Kaliszu książę Bolesław Pobożny. Po wielu wiekach przypomniały sobie o nim środowiska nacjonalistyczne, które w ten symboliczny sposób postanowiły go „znieść”.

Dokonanie spalenia kopii tego dokumentu było punktem kulminacyjnym manifestacji, która przeszła ulicami Kalisza spod pomnika Adama Asnyka na kaliski Rynek. W piątkowy poranek do tych wydarzeń odniósł się prezydent tego miasta Krystian Kinastowski, który opublikował na swoim fanpage’u oświadczenie. Zaapelował w nim m.in. do lokalnych polityków, aby nie budowali na bazie tego – jak to ujął – „haniebnego wydarzenia” nie budowali kapitału politycznego”. Pisaliśmy o tym szerzej na wlkp24.info w tym miejscu.

Dariusz Grodziński cytuje poetę: „Tam, gdzie pali się książki, w końcu będzie się palić ludzi”

Na swojej facebookowej stronie odniósł się do wydarzeń mających miejsce podczas manifestacji także opozycyjny radny Dariusz Grodziński z Koalicji Obywatelskiej. Choć w przeszłości wielokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat działań prezydenta Kinastowskiego, tym razem stanął z nim ramię w ramię krytykując zachowanie uczestników marszu.

Lokalny polityk rozpoczął od cytatu niemieckiego poety żydowskiego pochodzenia żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku. „Tam, gdzie pali się książki, w końcu będzie się palić ludzi… tak przeszło 150 lat temu powiedział poeta Heinrich Heine” – czytamy. Dalej już w pełni własnymi słowami skomentował wydarzenia z 11 listopada 2021 roku. „Ten haniebny czyn miał miejsce kilkaset metrów od kaliskiego Pomnika Książki, czy jak mają w zwyczaju mówić kaliszanie „pomnika zamordowanej książki” – zwrócił uwagę.

W dalszej części wypowiedzi odniósł się właśnie do Statutu Kaliskiego. Najpierw jednak podkreślił, że „prezydent Kinastowski ani nie zakazał, ani nie rozwiązał zgromadzenia”, a następnie symbolicznie ocenił dokonanie aktu zniszczenia tego historycznego dokumentu: „Statut Kaliski to nasza historia i dziedzictwo. Kto go przebija, przebija nas. Kto go podpala, ten pali nasze jestestwo. Nie można wobec tego przejść obojętnie! #JestemKaliszaninem dziś ma szczególną wymowę…”. Zwrócił też uwagę, że Statut Kaliski był „pierwszym dokumentem w Europie regulującym w XIII wieku sytuację prawną Żydów i chrześcijan”.

Karolina Pawliczak pyta: „Gdzie był prezydent?”

Do wydarzeń mających miejsce 11 listopada podczas marszu w Kaliszu odniosła się także Karolina Pawliczak, posłanka Lewicy i była wiceprezydent tego miasta. W czwartek po manifestacji napisała na Twitterze: „Przyjechać do Kalisza, by na Głównym Rynku, wśród nienawistnych okrzyków spalić „Statut Kaliski” – świadectwo wielowiekowej tradycji tolerancji i otwartości, to jak napluć w twarz wszystkim kaliszanom. Gdzie były władze miasta?”.

Podobne pytanie zadał również na Twitterze Kamil Janiak, koordynator Młodej Lewicy w Wielkopolsce.

Adam Szejnfeld: „To karygodne niszczenie Polski”

Komentarzy po akcie nabicia na pikę, a następnie podpalenia reprintu tego dokumentu sprzed wielu wieków pojawiło się w Internecie znacznie więcej. Adam Szejnfeld, polityk związany z Platformą Obywatelską, który również pochodzi z Kalisza, także odniósł się do wydarzeń z 11 listopada.

Senator opublikował na swoim fanpage’u oświadczenie, w którym rozpoczął od cytowana haseł wykrzykiwanych podczas marszu: „Nawoływano m.in.: »My to unieważniamy, likwidujemy prawa żydowskie na tej ziemi!«, »To jest wola wolnych Polaków!«, »Nie będzie już nigdy Polak Żydowi niewolnikiem!«, »Tu jest Polska, a nie Polin«! Było to jawne łamanie nie tylko prawa o zgromadzeniach, ale także i Kodeksu karnego, m.in. art. 256 i 257 kk (penalizacja faszyzmu, nazizmu, rasizmu, ksenofobii). Mimo to, nie zareagowały władze miasta, nie rozwiązano zgromadzenia, nie było też żadnej reakcji Policji. Ba, uczestnicy wiecu dziękowali Policji skandując „Policja jest nasza”. To całkowity upadek demokracji i praworządności w państwie PiS!” – grzmiał polityk.

Zdaniem Grodzieńskiego było to aktem „oddawania Polski środowiskom skrajnym” i „wyprowadzaniem Polski z Unii wartości”. „To karygodne niszczenie Polski, tej Polski, o jaką walczyły pokolenia od II wojny światowej, aż do roku 1989. Polski, jaką budowaliśmy od wtedy aż do 2015 roku. Tolerancyjnego, demokratycznego państwa prawnego opartego na małych ojczyznach. Państwa, społeczeństwa obywatelskiego” – podkreślił.

Dlaczego nie rozwiązano marszu? Odpowiedź na to pytanie padło w oświadczeniu prezydenta Kinastowskiego – KLIKNIJ

„Przesiąknięty jest niespotykaną mową nienawiści”

Bez echa wydarzenia w Kaliszu nie przeszły także wśród innych radnych miejskich tego miasta. Barbara Oliwiecka z Polski 2050 także odniosła się do tego, co działo się na Rynku 11 listopada.

„W Kaliszu właśnie narodowo-faszystowska grupa podczas legalnego?! zgromadzenia spaliła Statut Kaliski z 1264 roku nadający przywileje Żydom. Cały marsz przesiąknięty jest niespotykaną mową nienawiści. Kaliszanie płaczą” – napisała na Twitterze.

Napisz do autora

Komentarze (3)
  • H
    Henryk

    piątek, 12 listopada, 2021

    To co stało się 11 listopada 2021 r. w Kaliszu napawa nie tylko oburzeniem, ale i smutkiem.

    Wyraźnie bowiem ci, którzy dopuścili się wznoszenia faszystowskich i nacjonalistycznych haseł, aby na koniec spalić kopie Statutu Kaliskiego z XIII wieku zapomnieli o tym, że być może sami są potomkami Walczących w przeszłości o Polskę Wolną i Niepodległą, Wolną od faszyzmu i nacjonalizmu.
    Być może jednak historia lubi się powtarzać i obecne ruchy nacjonalistyczno – faszystowskie wzorując się na XX wiecznym niemieckim ruchu NSDAP postanowiły, przy znacznym udziale rządzącej partii PiS swoimi działaniami ,,przykryć’’ ewidentny kryzys ekonomiczny Polski do którego nie chce się przyznać obecny PiSowski Rząd.

    Obecnie rządzącej partii PiS prawdopodobnie na rękę są tak haniebne działania wspieranych przez tę partię nacjonalistów i faszystów, bo przynajmniej publicyści i mieszkańcy naszego Kraju będąc zbulwersowanymi działaniami ruchów nacjonalistycznych i faszystowskimi, zapominają, że Polskę ogarnia mrok średniowiecza w kwestiach aborcji czy sposobów edukacji młodego pokolenia Polaków pod nadzorem ministra Czarnka, czy wreszcie o kryzysie humanitarnym na granicy Polsko – Białoruskiej.

    Odpowiedz
  • I
    Ida

    sobota, 13 listopada, 2021

    To bezmózgowce.

    Odpowiedz
  • O
    Obiektywny

    niedziela, 14 listopada, 2021

    Gdzieście byli jak pobili polskiego ambasadora w Izraelu ? Gdzie było to wasze oburzenie ? Rozumiem, że jesteście tolerancyjni ale z pozycji kolan!

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz