DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Moment zatrzymania

Ponowna odsłona naszego cyklu „Książka dobra na każdy czas”. Książkę Jakuba Kuzy warto mieć pod ręką, czytać po kilka stron, żeby przyswoić fakty (choć doskonale czyta się ją też od deski do deski). O drugiej, autorstwa Olgi Tokarczuk, wielu fanów prozy noblistki powie, że trudno się od niej oderwać. I to pomimo ciężkiego tematu. „Ostatnie historie” to powieść z 2004 roku. Wracamy do niej – teraz, w tych szczególnych czasach, gdy co rusz słyszymy tragiczne wiadomości.

A Wy, jakie macie książki, do których wracacie? Które warto przeczytać raz jeszcze i jeszcze? Co byście nam szczególnie polecili na wielorazową lekturę?

Zastanowić się, zmierzyć

Olga Tokarczuk „Ostatnie historie”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004

„Ostatnie historie” noblistki Olgi Tokarczuk to nowoczesna saga, której bohaterkami są: córka, matka i babka. Składa się z trzech opowieści („Czysty kraj”, „Parka” i Sztukmistrz”), a każda z nich dotyczy innej osoby, dzieje się w innym miejscu i w innym czasie. Łączą je jednak tematy przemijania, śmierci i samotności.

Paraskiewa, prosta kobieta ze wschodu, wychodzi za mąż, ale nie z miłości, za starszego od siebie mężczyznę. Wspólnie wychowują Idę, mieszkają w domu za wsią. Spotykamy ją w momencie, gdy umiera jej mąż. Ida, przewodniczką wycieczek, jedzie samotnie w rodzinne strony. Ma wypadek samochodowy. Udaje jej się wyjść z niego cało, dociera do domu dwojga starszych ludzi. Tu dochodzi do siebie i ociera się o śmierć. Maja jest autorką folderów o egzotycznych miejscach – podróżuje do nich wraz z synem. I właśnie tego młodego, 11-letniego chłopca chroni przed widokiem śmierci.

Każda z tych opowieści prezentuje inny sposób na oswajanie końca. Każda z bohaterek musi zmierzyć się z ostatecznym samotnie. Niby do śmierci powinnyśmy być przygotowani, ale z tym przygotowaniem, nawet jak się ma dużo czasu, różnie bywa. „Wszyscy umrzemy i powinniśmy się na to przygotować, powinniśmy powołać stowarzyszenia wspierające umieranie i ufundować szkoły, aby się tego nauczyć, żeby chociaż ten ostatni raz w życiu nie popełnić już błędu. Należałoby to ćwiczyć na lekcjach wuefu, jak umierać, jak osuwać się łagodnie w ciemność, jak tracić przytomność i jak schludnie wyglądać w trumnie” – myśli Ida.

W obliczu ekstremalnych doświadczeń przyglądamy się też sobie, jednak czy wnioski z tej obserwacji są prawdziwe, obiektywne? „W jaki sposób ludzie mogą sami siebie obserwować? Kto w nich patrzy i na kogo patrzy?” – zastanawia się kolejna z bohaterek.

Drogi kobiet z „Ostatnich historii” dawno się rozeszły. Podtrzymują ze sobą oziębłe relacje dla zachowania jakichś pozorów – chyba już tylko przed samymi sobą. Lektura powieści każe nam się zastanowić nie tylko nad tematem przemijania, ale także nad więzami rodzinnymi. Co nas, prócz wspólnego korzenia i zewnętrznego podobieństwa, łączy z bliskimi? Czy jakoś podobnie odczuwamy świat, reagujemy? Czy gdybyśmy nie byli rodziną, w ogóle byśmy się lubili?

Olga Tokarczuk operuje pięknym językiem, a jej bohaterowie – nawet bardzo prości – mają głębokie przemyślenia, mają swoje prawdy, które każą nam – odbiorcom – do nich się odnieść. Sama opowieść płynie swobodnie, naturalnie, czyli nie linearnie. Nie zmierza prosto z punktu A do punktu B, ale wije się jak rzeka. Jedno zdarzenie wywołuje wspomnienie, pojawiają się dygresje, skojarzenia, cofamy się, wybiegamy do przodu, zataczamy koło. Zatrzymujemy się nad jakimś ledwo zauważalnym szczegółem, nad jakimś drobnym obrazkiem. Historia nadal jednak się opowiada.

Czy „Ostatnie historie” to powieść dobra na obecne czasy? Na te i na każde inne.

* wszelkie użyte w książce cytaty pochodzą z książki „Ostatnie historie” Olgi Tokarczuk

Historia zatrzymana w kadrze

Jakub Kuza „Krótka historia jednego zdjęcia”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2019

Świetna książka dla miłośników fotografii, ciekawych opowieści i historii. Historii z ostatnich 200 lat, bo utrwalanej na zdjęciach. A to wszystko w książce Jakuba Kuzy „Krótka historia jednego zdjęcia”. Zaczynamy w 1826 roku i oglądamy pierwszą trwałą fotografię – „Widok z okna w Le Gras”. Jej autorem jest fizyk Joseph Nicephore Niepce, jeden z wynalazców fotografii, a dokładniej dagerotypii.

W sumie mamy tutaj 130 fotografii i opowieści z fanpage`a, prowadzonego przez autora na Facebooku. Jakub Kuzar dokonał ciekawego wyboru, a wraz z nim wchodzimy za kulisy różnorodnych wydarzeń. Są zdjęcia, dokumentujące wydarzenia niezwykle istotne dla losów świata, są te pokazujące jakieś miasto po katastrofie, niezwykłe wynalazki, wyprawę w nieznane. Są zwykli ludzie, są politycy, naukowcy, artyści, podróżnicy, sportowcy… Są zatrzymane też momenty, impresje.

Rozpiętość tematyczna prezentowanych zdjęć i opowieści jest olbrzymia, podobnie jak miejsc, w których zostały wykonane. W 1912 roku oglądamy zdjęcie sierot z Titanica, w 1936 roku jesteśmy na daczy u Józefa Stalina wraz z jego 9-letnią córką Swietłaną i Ławrientijem Berią. Bohaterem zdjęcia z 1940 roku jest ratownik Ronald Reagan pokazany w swoim miejscu pracy, czyli na basenie. Jak pisze autor, zanim wejdzie w świat wielkiej polityki, będzie pracował m.in. jako aktor i model. W 1989 roku uczestniczymy w rozmowach między Lechem Wałęsą, Romanem Polańskim i Robertem de Niro o amerykańskiej planowanej superprodukcji filmowej. W 2005 roku jesteśmy na jednym z pierwszych treningów Kuby Błaszczykowskiego w Wiśle Kraków.

Każde ze zdjęć okraszone jest ciekawą i krótką opowieścią, anegdotą, nierzadko mało znaną. Poznajemy kontekst wielu zdarzeń, czy też to, co wydarzyło się potem. Jednym tyle zdań wystarczy, inni poszukają dalej. Czyta się jednym tchem, ale warto do tej książki wracać, by pewne fakty sobie utrwalić.

Autor Jakub Kuza – prawnik, filozof, PR-owiec – od lat związany jest z branżą wydawniczą. Twórca fanpage`a „Krótka historia jednego zdjęcia”, do którego polecamy zaglądać, bo jest tam o wiele więcej zdjęć niż w wydawnictwie firmowanym przez krakowski Znak. Samą książkę też warto mieć, tym bardziej, jak mówi autor, „dla ludzi w moim wieku papier to jednak papier”. Podobnie jak kolejną, której Jakub Kuza jest współautorem (wraz z Pauliną Tyczkowską) – „Krótka historia jednego zdjęcia. Kobiety”.

Więcej z cyklu:

Napisz do autora

Komentarze (1)
  • M
    Maria

    poniedziałek, 18 maja, 2020

    Ani jednego komentarza… Smutne. Ludzie zapatrzeni w smartfony, książek czytają coraz mniej. Rząd się cieszy, bo głupim narodem łatwiej się manipuluje…
    Czytam „Dziedzictwo” Philipa Rotha. „To jego najbardziej osobista książka: intymna, przejmująca swoją szczerością, choć nie pozbawiona humoru opowieść o ostatnich miesiącach życia ojca pisarza. To także retrospektywny obraz powikłanych stosunków między dwiema silnymi osobowościami: ojcem – imigrantem żydowskim ze wschodniej Europy, a synem – zbuntowanym pisarzem amerykańskim; to zapis bolesnych prób szukania wspólnego dziedzictwa; to opowieść o chwilach tragicznych wyborów i nieodwracalnych decyzji.”

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz