W krótkiej historii mistrzostw Polski w sumo tylko dwukrotnie impreza nie odbywała się w Krotoszynie. To najlepiej pokazuje jak ważnym ośrodkiem na mapie tej dyscypliny jest wielkopolskie miasto. Niedzielna impreza znów przyciągnęła do hali w Krotoszynie krajową czołówkę.
W najbardziej prestiżowych kategoriach sprawa mistrzostwa rozstrzygała się między dwójką zawodników – Jackiem Piersiakiem i Mateuszem Linką. Obaj panowie spotkali się w finałach. W kategorii powyżej 115 kilogramów wygrał Piersiak, w rewanżu w kategorii open lepszy był Linka.
Stereotyp mówi, że zawody sumo są dla ociężałych osiłków. Z takimi opiniami nie zgadzają się sami zawodnicy, którzy często wywodzą się z zapasów. Kilkusekundowa walka kosztuje sporo sił, a przede wszystkim zdrowia.
Byliśmy, widzieliśmy – nie ma żartów. Kto nie spróbuje nie zazna smaku rywalizacji. Bo sumo to przede wszystkim najprostsza ze sztuk walki. Zawodnicy, którzy zaznali smaku japońskiego sportu narodowego, zakochują się na całe życie.
Mimo, że w niedzielne popołudnie krotoszyńskie zawody nie przyciągnęły wielu kibiców, prezes polskiej federacji zapewnia, że sumo w Polsce ma się dobrze. Wierzymy na słowo.
Krotoszyńskie mistrzostwa to dopiero przedsmak tego, co będzie się działo w tym sezonie. Polska czołówka przygotowywać się będzie do mistrzostw Europy w Estonii oraz mistrzostw świata w USA na Hawajach.