Grzebałkowska w pleszewskiej Bibliotece Publicznej mówiła o tym, że w procesie pisania musi być adwokatem swoich bohaterów. Z drugiej strony zaprzyjaźnia się z nimi, by potem ich zdradzić.
– Jeżeli w 1963 roku Zdzisław Beksiński rezygnuje z wizyty w Nowym Jorku, bo w samolocie nie mogą mu zapewnić toalety, to jego nerwicowe rozwolnienia muszą być ważnym elementem jego życia i ja muszę o tym napisać – mówiła autorka książki „Beksińscy. Portret podwójny”.
Reportażystka popełniła w 2011 roku biografię księdza Jana Twardowskiego, przy czym od razu zaznaczyła wydawcy, że nie chce pisać hagiografii, bo po prostu nie lubi stawiania pomników swoim bohaterom.
– Wierzę w inteligencję czytelnika, dlatego próbuję być obiektywna – powtarzała dziennikarka w rozmowie z czytelnikami.
O pisaniu mówi jako o żmudnym i wysysającym wyzwaniu, które lubi, ale z drugiej strony każda kolejna książka jest w jej odczuciu ostatnią, bo ma jej po prostu dość. Aktualnie próbuje zebrać materiały i opowiedzieć o Krzysztofie Komedzie. W ubiegłym roku odwiedziła Ostrów Wielkopolski, gdzie muzyk spędził lata swojej licealnej młodości. Premiera książki planowana jest na ostatni kwartał tego roku.