„Gdyby ktoś, kiedyś nam powiedział, że da się zebrać ponad 260 tys. zł w niecałe 20 godzin, to uśmiechnęli byśmy się tylko i powiedzielibyśmy, że każdy może mieć marzenia...” – napisali rodzice Michalinki Biniek na poświęconej córeczce stronie na Facebooku. A jednak! Kolejny raz pokazali Państwo, że mają wielkie serca, a chore serduszko dziewczynki można uratować.
Historię Michalinki wielu z Państwa zna bardzo dobrze. Na długo przed narodzinami u dziewczynki stwierdzono wrodzoną wadę serca HLHS. Ratunkiem był poród w klinice kardiologicznej w niemieckim Munster i natychmiastowa operacja. Dzięki pomocy darczyńców okazało się to możliwe. Jednak już pierwszy etap leczenia okazał się znacznie bardziej skomplikowany, niż zakładano. Misia w przez dwa miesiące życia przeszła trzy operacje, a koszty poszybowały w górę z 60 do 100 tys. euro. Dług rodziny wobec szpitala narastał, a w ostatni czwartek pojawiła się kolejna fatalna wiadomość.
– Właśnie dowiedzieliśmy się, że Misia musi natychmiast trafić na stół operacyjny. Jej życie jest w niebezpieczeństwie. Jest źle… Błagamy, pomóżcie nam, nasze dziecko nie może umrzeć! – informowali rodzice. Okazało się, że II etap leczenia będzie kosztował 50 tys. euro. Okazało się też, nie po raz pierwszy, że z Państwa pomocą wszystko jest możliwe. O sprawie szybko poinformowaliśmy my oraz inne media lokalne. W zbiórkę zaangażowali się także celebryci i dziennikarze, którzy w kapitalny sposób potrafią wykorzystać duży zasięg w mediach społecznościowych:
Efekt? Najlepszy z możliwych:
Dla Michalinki i jej rodziców to jeszcze nie koniec walki. Przed dziewczynką na pewno jeszcze przynajmniej jedna operacja. Zbiórka na platformie Siępomaga jest cały czas otwarta: