DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Zlokalizowano u niej nowe guzy. Jedynym ratunkiem jest kosztowna operacja

Ania ma 36 lat i pochodzi z powiatu kaliskiego. Od dziesięciu choruje na endometriozę. Jak mówi, to skomplikowany typ choroby, który rujnuje jej życie. Guz w jelicie ma 8 cm. „o głowy mi nie przyszło, że niebawem chodzenie od lekarza do lekarza, pobyty w szpitalu, bolesne badania i coraz gorsze samopoczucie staną się moją codziennością. Zauważyłam, że dolegliwości nasilają się przed i w trakcie miesiączki. Pojawiły się omdlenia, jeszcze większe problemy z wypróżnianiem, mdłości, brak apetytu i ogromny ból. Ból tak okrutny, że przeróżne myśli przychodziły mi do głowy… Nie mogłam siedzieć, leżeć, chodzić. Moja waga spadła do 40 kg” – opowiada kobieta.

CZYTAJ: UDAŁO SIĘ! Zebrano 3,6 mln zł dla Marcelka z Krotoszyna!

Lekarze przez dwa lata nie potrafili jej prawidłowo zdiagnozować, a choroba się rozwijała. Najpierw podejrzewano zespół jelita wrażliwego, następnie nowotwór jelita grubego, a w trakcie prób diagnostyki wykryto torbiele jajników. „W końcu padła właściwa diagnoza: głęboko naciekająca endometrioza IV stopnia. Zostałam poddana hormonoterapii. Od 5 lat jestem w stanie hormonalnej menopauzy. Niestety to nie zatrzymało rozwoju choroby. Ostatnie badania pokazują katastrofalne skutki jej nasilenia – guz w ostatniej części jelita, w odbytnicy ma 8 cm! Zajmuje już 70% światła jelita” – wyjaśnia.

Lekarze z tak nietypową lokalizacją guza nie mieli jeszcze do czynienia, a czasu pozostało coraz mniej. „Specjaliści tłumaczą lekarze, jeśli w ciągu roku, półtora nie przejdę operacji, to trafię na stół operacyjny z zagrożeniem życia, ponieważ guz rozrasta się do światła jelita, tym samym zamykając je” – opowiada 36-letnia Ania.

W polskich placówkach nikt nie chce podjąć się operacji, a czas ucieka. Ratunek nadszedł z Dortmundu, gdzie specjaliści zadeklarowali, że są w stanie powstrzymać chorobę. Trzeba ją wykonać jak najszybciej. Ma polegać na usunięciu guza wraz z odcinkiem jelita i wyłonieniu stomii maksymalnie na pół roku

Kiedy pisaliśmy o Ani pod koniec stycznia, wówczas potrzebne było 50 tys. zł. Kwota jednak wzrosła, ponieważ choroba postępuje i wiąże się to z większymi kosztami. „Wykryto nowe ogniska endometriozy (dwa nowe guzki). Lekarz z Dortmundu nie ukrywał, że skomplikowana sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. Pomimo przeciwności dalej podtrzymuje chęć i możliwość zoperowania mnie. Koszt operacji nie zmienia się i wynosi 9-10 tys. euro, jednak wzrosło ryzyko możliwych komplikacji i powikłań. Powinnam być przygotowana na wyższy koszt leczenia o dodatkowe 5 tys, euro. Dlatego zmieniłam ostateczną kwotę zbiórki z 50 tys. zł na 70 tys. zł. Jeśli okaże się, że operacja odbyła się zgodnie z planem i pierwotny koszt się nie zmienił, to uzbierane pieniądze przeznaczę na rekonwalescencje lub przekażę innej kobiecie, która zmaga się z tym samym problemem” – mówi 36-letnia Ania.

Do tej pory zebrano zaledwie 7 tys. zł. Do pełnej kwoty jeszcze daleko. Dlatego zwracamy się do ludzi dobrego serca, aby pochylili się nad prowadzoną zbiórką.

LINK DO ZBIÓRKI ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ

Napisz do autora

Skomentuj ten wpis jako pierwszy!

Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz