DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Kamil Sierański o dotarciu rowerem do Stambułu: "To był hardcore, ale nie mam jeszcze dość"

W poniedziałek nie udało nam się porozmawiać z Kamilem Sierańskim, który razem z Maciejem Leńczukiem dotarli właśnie do Stambułu – celu rowerowej podróży z Europy do Azji. Stąd we wczorajszym „Raporcie z trasy Europa – Azja” znalazła się wyłącznie relacja Maćka.

Z Kamilem skontaktowaliśmy się jednak później i opowiedział nam o wrażeniach z zakończenia wyprawy. – Emocje są bardzo duże. Końcówka była hardcore’owa. Ostatnie trzy dni ciągnęliśmy na maksa, żeby zrealizować nasze marzenie. Jeszcze nie do końca to do mnie dociera. To było dla mnie ogromne wyzwanie. Nie spodziewałem się, że okupię je spadkiem wagi i delikatnie zdrowiem – wyjaśnia Kamil Sierański.

>> Obserwuj nas również na Instagramie! <<

Bohatera podróży z Europy do Azji bardzo pozytywnie zaskoczyła Turcja oraz jego mieszkańcy. Kiedy przejeżdżali przez Grecję, ci straszyli ich, że prawdziwe trudności spotkają ich dopiero po przekroczeniu granicy. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. – Być może to „straszenie” było spowodowane tym, że obie nacje nie za bardzo za sobą przepadają. Pomyślałem tak w Grecji i teraz okazało się, że miałem rację. Turcy są przesympatyczni. Nawet nie musieliśmy rozmawiać z nimi po Angielsku, bo znają sporo polskich słów. Część z nich pracuje w Niemczech i Anglii albo jest tam ich rodzina, która ma kontakt z naszymi rodakami – dodaje.

Problemy rodzinne i czas, który nie jest sprzymierzeńcem rowerzystów, wymusił na nich korektę trasy powrotnej do Polski. Podróż szlakiem europejskich stolic będzie musiała zostać zmieniona. Kamil podkreśla, że nie traktuje tego jako porażki, a raczej naukę na przyszłość, by inaczej przygotować się do kolejnych wypraw. – Może uda nam się pojechać wzdłuż Morza Czarnego przez Rumunię i Bułgarię, ale chcemy też się wspomóc innymi środkami transportu, bo inaczej przez 10-11 dni nie dojedziemy do domu. Może Maćka przyjaciel przyjedzie po nas do Budapesztu, więc oprócz tego miasta ze szlaku stolic być może uda nam się zaliczyć jeszcze Sofię i Belgrad – wyjaśnia.

Tak, kolejne wyprawy już są w planach, ale szczegóły pozostają na razie tajemnicą. – Na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Mamy plany na przyszłość, ale na razie skupiamy się na priorytetowej rzeczy – powrocie do Polski – ucina Kamil.

ZOBACZ WSZYSTKIE ODCINKI RAPORTU Z TRASY EUROPA – AZJA


Kamil i Maciej jadą przez Bałkany nie tylko po to, by dobrze się bawić i zwiedzić kawałek Europy. Pomagają w ten sposób także Filipowi Salamonowi, chłopcu, który od urodzenia cierpi na autyzm i potrzebuje ciągłego leczenia oraz rehabilitacji.

Filip Salamon to uśmiechnięty 8-latek, który na co dzień walczy z poważnymi problemami. Największym z nich jest autyzm. – Nie ukrywamy, iż jest to przeciwnik bardzo ciężki i trudny do rozpracowania, a przede wszystkim ogromnie wymagający – mówią zgodnie rodzice. Dlatego też w ich głowie zrodził się pomysł, by zainicjować akcję „Filipowe Kilometry – Walczymy z autyzmem”. – Cel jest prosty. Dołącz do rywalizacji w aplikacji Endomondo. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu rodziców, w pierwszych dwóch edycjach akcji wzięło udział ponad 4200 uczestników. Efekt? 9mln Filipowych kilometrów. Akcja nie udałaby się, gdyby nie zaangażowanie uczestników. To właśnie oni pchnęli ją na właściwe tory wlewając w nasze serca nadzieję – mówi tata Filipa, Dawid.

Zebrane podczas podróży pieniądze trafiają na konto Filipa w Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” i są w całości przeznaczone na jego bieżącą terapię i rehabilitację. Również dochód ze sprzedaży gadżetów akcji m.in. koszulek rowerowych „Filipowe kilometry” jest na bieżąco przekazywany na leczenie Filipa.

Napisz do autora

Komentarze (1)
  • R
    rozbawiona

    wtorek, 14 sierpnia, 2018

    Mało interesujące, tysiące osób pokonują te trasę i nikt nie robi z tego serialu. Znajomości?

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz