DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst
DODAJ MATERIAŁ dodaj wideo, zdjęcie, tekst

Ten artykuł jest wyświetlany w trybie archiwalnym, co może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem niektórych elementów.

Kaliskie schronisko ratuje wizerunek? Jedna akcja, skrajne opinie

Jeden temat – skrajne opinie

Pierwsza tego typu akcja odbyła się w sobotę i spotyka się ze skrajnymi opiniami. – Wielokrotnie deklarowałem solidarność z wolontariuszami z kaliskiego schroniska, dziś przyszedł czas słowa zamienić na czyny, a jednocześnie zobaczyć „na własne oczy” gdzie leży prawda. Akcja obnażyła bezlitośnie wszystkie złe strony tej decyzji – opowiada Maciej Trzciński.

Oprócz mieszkańców z Kalisza, Ostrowa i okolicznych miejscowości pojawili się także wolontariusze kaliskich stowarzyszeń. – Wolontariusze naszego stowarzyszenia zostali zaproszeni przez prezydenta Kalisza. Mieszkańcy Kalisza nie zawiedli i stawili się w wyznaczonym miejscu, tym samym udowadniając, że posiadają empatię i okazując wsparcie wolontariuszom ze schroniska. Sama akcja jest najbardziej pozytywna. Tym bardziej, że praktykowana w wielu schroniskach w Polsce. Tyle pozytywnych wiadomości – mówi nam Iza Małeca, wiceprezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.

Głównym czynnikiem, który miał zaważyć na decyzji, czy akcja się odbędzie, była pogoda. – Od rana zarówno ja, jak i większość moich koleżanek modliłyśmy się, żeby tylko nie padał deszcz, bo jak się okazuje psy schroniskowe są z cukru i podczas deszczu nie mogą spacerować – taki punkt pojawił się w regulaminie akcji. Większości wolontariuszom skończyły się już umowy wolontariackie, więc psy od wielu dni, a niektóre od wielu tygodni nie były na spacerach. A deszcz mógłby również w ten weekend przekreślić ich szanse na spacer – dodaje jedna z uczestniczek akcji.

Kierownictwo schroniska jest innego zdania. – W akcji wzięło udział ponad 100 osób i przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania. To piękny gest ze strony mieszkańcow Kalisza, Ostrowa i okolic – mówi Adam Wyszatycki, kierownik schroniska w Kaliszu.

CZYTAJ TEŻ: Wolontariatu w kaliskim schronisku nie będzie? Spór przybiera na sile

fot.facebook.com/schronisko.w.kaliszu/

Spacer, ale nie dla wszystkich psów

Na spacer do parku miejskiego zostały wyprowadzone wszystkie psy oprócz tych starych, schorowanych i agresywnych. – Pojawiły się zapytania, co ze staruszkami, które najzwyczajniej w świecie nie dojdą do tego parku, że przecież można z nimi pospacerować bliżej schroniska. Usłyszeliśmy wtedy, że zostały wybrane psy zdrowe, które do parku dojdą. Większość przybyłych ludzi była oburzona, że staruszki i psy chore nie będą miały możliwości pospacerowania, a przecież im też należy się odskocznia od siedzenia w boksie. Faktycznie, schronisko na moment opustoszało, ale zostały te biedne psiaki, które są albo chore, albo mają problem z agresją, a pragnę zaznaczyć, że jeszcze całkiem niedawno te agresywne psy były regularnie wyprowadzane na spacer przez wolontariuszy – relacjonuje nam uczestniczka akcji.

Schronisko znajduje się przy ulicy Warszawskiej, a więc przy drodze wylotowej z Kalisza. Jak tłumaczy kierownictwo, chcieli dać psom szansę na dłuższy spacer właśnie do parku, aby oswoiły się z człowiekiem i miały szansę się wyciszyć. W boksach zostały jedynie psy słabe i chore.

Chaos organizacyjny?

Każdy, kto chciał wyprowadzić czworonoga, musiał najpierw przejść szkolenie. – Najpierw słabe szkolenie, zorganizowane dla kilkudziesięciu osób na łące. Psa nie można sobie było wybrać! Robi to za nas pracownik schroniska – mówi Maciej Trzciński.

Na podstawie umowy, pracownik schroniska mógł dobrać do człowieka odpowiedniego psa. – Osoby, które zdecydowały się na wyprowadzenie psa podpisały umowę. Dlaczego nie można było samemu wybrać psa? Po to odbyło się szkolenie, by pracownicy mogli dopasować psa do człowieka. Jedni woleli psy spokojniejsze, innym nie przeszkadzały psy duże i żywiołowe – mówi Wyszatycki.

Osoby bardziej doświadczone zauważyły wiele niedociągnięć ze strony organizatora. – Szkoleniem ciężko je nazwać. Mało wiedzy merytorycznej, brak jakichkolwiek informacji, co należałoby zrobić, gdyby komukolwiek uciekł pies,gdzie dzwonić po pomoc, jak próbować go przywołać, co zrobić, gdyby psy przez przypadek się pogryzły. Trwało około 15 minut, a pragnę podkreślić, że większość przybyłych osób była mieszkańcami Kalisza lub okolic i nigdy nie wyprowadzali psów z naszego schroniska – mówi uczestniczka akcji.

Każdy, kto podpisał umowę po odbytym szkoleniu, otrzymywał identyfikator. Jak się okazuje identyfikatorów pod koniec akcji zabrakło. – Pracownicy schroniska byli totalnie zagubieni przy tej ilości osób. W końcu, ponieważ zabrakło identyfikatorów, wydano mi psa bez umowy, więc po co ten cały cyrk? – komentuje Maciej Trzciński – Oprócz identyfikatorów zabrakło też chust dla psiaków – dodaje Iza Małecka.

Kierownik schroniska uważa, że mimo tłumu wszystko przebiegło sprawnie. – Zabrakło dosłownie dwóch czy trzech identyfikatorów. Nam chodziło przede wszystkim o to, by chociaż na chwilę uspokoić atmosferę i wyprowadzić psy w miłych warunkach bez żadnych podtekstów. Nikomu psa nie odmówiliśmy. Najważniejsze, że osoby te wzięły udział w szkoleniu, podpisały oświadczenie, otrzymały ubezpieczenie – odpowiada Adam Wyszatycki.

WIĘCEJ NA TEMAT SCHRONISKA: Ciąg dalszy sprawy kaliskiego schroniska – jest oświadczenie prezydenta

Fot.facebook.com/schronisko.w.kaliszu/

„Cieszcie się, że możecie te psy wyprowadzać”

Z największym oburzeniem wśród uczestników akcji spotkało się zachowanie Katarzyny Zielińskiej, która wydawała identyfikatory. – Na nasze prośby i uwagi odpowiedziała, że mamy się cieszyć z możliwości wyprowadzenia psów na spacer, a schronisko nie jest miejscem do dyskusji o wolontariacie – mówi Maciej Trzciński. – Od pani usłyszeliśmy także, że skoro chcemy mieć z psami tyle kontaktu, to przecież możemy je sobie wszystkie adoptować – dodaje uczestniczka akcji.

Chcąc wyjaśnić całą sprawę, próbowaliśmy skontaktować się zarówno z prezydentem Kalisza Grzegorzem Sapińskim, jak i wiceprezydent Barbarą Gmerek. Oboje byli dziś nieobecni w urzędzie. O komentarz zapytaliśmy kierownika schroniska. – Trudno mi takie rzeczy komentować. 90 proc. osób przyszło do schroniska po to, by wyprowadzić psa na spacer. Podczas szkoleń grupa osób związana z rożnymi stowarzyszeniami lub partiami politycznymi próbowała zakwestionować sposób organizacji i samą ideę akcji. Jako kierownik schroniska nie miałem już wpływu na tą całą medialno-polityczną otoczkę – mówi nam Adam Wyszatycki.

Kierownik zaznacza także, że trwający okres przedwyborczy sprzyja takim zachowaniom, a schronisko – jako miejsce wzbudzające sporo emocji – będzie do października sceną polityczną.

Następna akcja wyprowadzania psów już w najbliższą sobotę (21 lipca). Jeżeli pozwolą na to warunki pogodowe.

Napisz do autora

Komentarze (3)
  • A
    Anna

    wtorek, 17 lipca, 2018

    Nie rozumiem sformułowania „Następna akcja wyprowadzania psów już w najbliższą sobotę (21 lipca). Jeżeli pozwolą na to warunki pogodowe”. Mam rozumieć, że w razie deszczu psy pozostaną w boksach? Czy domowym pupilom też odmawia się prawa do spaceru, bo aura nie pozwala?

    Odpowiedz
Dołącz do dyskusji
Dodaj swój komentarz